sobota, 21 września 2013

Rozdział 18. ♥

Kiedy konar zaczął zgniatać przednią część auta, przeraziłam się niesamowicie. Drobinki zbitej szyby poleciały w kierunku Germana, a ja chcąc go chociaż uchronić od poranienia twarzy, zakryłam go rękoma. Ostre kawałeczki wbiły się w ramię, aż syknęłam z bólu przygryzając wargi, żeby nie krzyknąć. Kiedy hałas ucichł, German wziął delikatnie obejrzał moje poranione ręce, zauważyłam łzy w kącikach jego oczu.
-Angie, dlaczego mnie zasłoniłaś ? Może i bym wyglądał paskudnie, ale Ty nie powinnaś i tak tego robić. - szepnął z troską w głosie.
Nie potrafiłam nic z siebie wydusić, patrzyłam się tylko w bok. Kącikiem oka uchwyciłam Violettę, która biegła w naszą stronę.
-Tato ! Tam, na skraju lasu jest jakiś domek, może pójdziemy tam prosić o pomoc ? - zachwycona z odkrycia nie zauważyła ran na mojej ręce.
-Jasne, jak najszybciej trzeba się stąd wydostać, Angie jest ranna.
Mówiąc to, German wysiadł z auta, podszedł z drugiej strony i delikatnie wyciągnął mnie ze środka. Violetta stanęła jak wryta.
-Angie, nic Ci nie jest ? ! - głos jej się załamał.
-Nie, nie... Chyba nic, tak myślę. - odpowiedziałam jej słabym głosem, kręciło mi się w głowie.
-Koniec gadania, idziemy poszukać pomocy. - German powiedziawszy to, wziął mnie na ręce i zaczął nieść mnie w kierunku, gdzie na niebie widoczny był dym. Nie protestowałam, byłam jednocześnie oszołomiona i obolała, kręciło mi się ciągle w głowie.

*Przy domku*

-Halo, jest tam kto ? Proszę, potrzebna nam pomoc ! - Violetta krzyczała, jednak bezskutecznie.
German posadził mnie na powalonym pniu drzewa i poszedł na tył domu. Siedziałam sama, wsłuchiwałam się w otoczenie. Dotknęłam poranionej ręki, aż mignęło mi przed oczami tysiące gwiazdek. Kiedy przestało kręcić mi się w głowie, usłyszałam za plecami podniecone głosy Germana i Violi. Powoli odwróciłam się w ich stronę i parsknęłam śmiechem pomimo bólu. German wiózł przed sobą... Taczkę wyłożoną kocem !
-Tato, ale jak Ty chcesz ją zmusić, żeby wsiadła do środka ? Nie znasz jej, jest gorsza niż Ramallo, a musisz wiedzieć, że nadal nie chce wyjść za Olgę ! - śmiała się dziewczyna.
-Jakoś dam radę. Jeśli nie wsiądzie, będzie musiała wracać do domu pie... - głośny krzyk zagłuszył jego słowa.
Nagle zza domu wybiegł starszy mężczyzna i biegł w naszą stronę. W obu rękach trzymał siekierę, najwidoczniej był w lecie i rąbał drzewo.
-Zatrzymaj się złodzieju ! Taczka nie należy do Ciebie !
Byłam przerażona, bez gadania wsiadłam do taczki. Kiedy German zaczął biec, nie spodziewałam się, że umie biec tak szybko. Staruszek gonił nas jeszcze parę minut po czym dał sobie spokój, bo oglądając się za siebie nie zauważyłam nikogo oprócz Violi i Germana. Mężczyzna zwolnił bieg i zaczął spokojnie iść. Czując miarowy rytm jego kroków, usnęłam kuląc się w niewielkiej i niewygodnej taczce.

*Parę godzin później*

Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam sufit swojej sypialni w willi Germana. Spoglądając w prawo, ujrzałam szklankę soku i parującą jeszczę zupę, Olga musiała przed chwilą wyjść i zostawić dla mnie posiłek. Wstając, poczułam na ręce bandaż,  German musiał zdążyć już zadzwonić po lekarza, który podczas mojego snu opatrzył mi ramię. Kiedy się uspokoiłam, dosłownie rzuciłam się na jedzenie, byłam okropnie głodna. Zjadłam wszystko w kilka chwil po czym wzięłam szklankę z sokiem i zeszłam na dół do salonu, po czym ułożyłam się na kanapie. Biorąc pierwszy łyk, usłyszałam za sobą cichutkie skradanie się. Poznałam Germana, nie wiem skąd, ale wiedzialam że to on. Kiedy próbował się schylić do mnie, szybko odwróciłam się w jego stronę i szepnęłam.
-Buu, nie wystraszysz mnie panie Castillo. - po czym pokazałam mu język.
-Schowaj ten język Angie, bo pożałujesz. - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Grozisz mi ? Ty... Mi ? - spojrzałam na niego z udawanym niedowierzaniem.
-Chcesz się przekonać ?
-Pewnie, ciekawe na co Cię stać. - ponownie pokazałam mu język.
German złapał mnie delikatnie za twarz po czym pocałował. Jego ciepłe usta, jakby z ostrożnością, dotykały moich warg. Nie powstrzymywałam go, chciałam tego, brakowało mi jego czułości, chociaż tego samego dnia szaleliśmy razem na plaży. Po chwili jednak on przestał i przytulił mnie delikatnie głaszcząc po głowie.
-Prześpij się Angie, dobrze Ci to zrobi. Ochroniłaś moją twarz przed pokiereszowaniem, dziękuję. - German złapał koc leżący na stoliku przy kanapie i nakrył mnie nim. Momentalnie zasnęłam w jego objęciach.
___________________________________________________________________________________

Przepraszam, że te dwa miesiące nic nie pisałam.
Ale teraz, kiedy ułożyłam swoje życie i pozbyłam się problemów, codziennie/co dwa dni będzie ukazywał się kolejny rozdział ! ♥
Tak się cieszę, że w końcu powracam do czegoć, co kocham robić. :3
Saludos sinceramente querido ♥