piątek, 28 czerwca 2013

♥ Rozdział 13 ♥


Nie miałam pojęcia, dlaczego do niego zadzwoniłam. Jeszcze rano na niego nawrzeszczałam a teraz to... Co on sobie o mnie pomyśli ? Czekając na Pablo chodziłam tam i spowrotem, nie potrafiłam usiedzieć w jednym miejscu przez dłuższą chwilę. Po niecałych dwudziestu minutach przyszedł.
-Walizki ? Co się dzieje Angie ? - zapytał troskliwym tonem.
-Znasz tą jadowitą żmiję Jade ? - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Na nieszczęście znam, a co zrobiła, że zwiewasz od Germana z walizkami ? - Pablo objął mnie ramieniem i razem weszliśmy do Resto na zaplecze, gdzie mieściła się sala do ćwiczeń.
To tutaj przebywali uczniowie, kiedy mieli dosyć Gregoria razem z jego humorkami. Pod naszym okiem zdawali się rozkwitać, byli pełni szczęścia. Usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam nucić "Ven y canta".
-Ven y canta, dame tu mano... - rozpoczęłam refren.
-Cura tus heridas, busca hoy tu melodia... - po chwili dołączył się do mnie Pablo.
Śpiewając razem z nim, zapomniałam po co w ogóle tu przyszłam. Dopiero kiedy skończyliśmy, posmutniałam natychmiastowo. Za dobrze mnie znał, od razu zauważył, że coś mnie dręczy. Podszedł bliżej i otulił ramieniem.
-Mów kochana, co się dzieje.
-Nie powiedziałam, że coś jest nie tak. - powiedziałam od niechcenia.
-Oj Angie, za dobrze Cię znam, mów, albo będziesz za karę pomagała mi zmywać dzisiaj naczynia w kuchni. - chcąc mnie rozbawić, Pablo zagroził mi palcem.
-To przez Germana. Mówił, że coś do mnie czuje, a dzisiaj okazało się, że jego zaręczyny z Jade są nadal aktualne. Wyobrażasz sobie, jak się wtedy poczułam ? - wzruszyłam ramionami.
-Zapewne tak jak ja teraz... - mruknął pod nosem.
-Słucham ? - niedosłyszałam, chciałam żeby powtórzył.
-Nie, nic. Masz gdzie przenocować parę dni, dopóki nie znajdziesz sobie mieszkania ? - wstał, nalał wody do szklanki i mi podał.
-Właśnie dlatego chciałam z Tobą porozmawiać. Nie mogłabym się na kilka nocy u Ciebie zatrzymać ? - zapytałam z nadzieją w oczach.
-Jasne, dla Ciebie zawsze. Chodź, zaprowadzę Cię, żebyś mogłą się pozbyć tych walizek. - mężczyzna podniósł jedną z toreb.
Droga do jego mieszkania minęła nam w ciszy, nikt nie chciał się odezwać albo nie wiedział co powiedzieć. Nie chciałam być z nim skłócona, postanowiłam go przeprosić.
-Pablo... Słuchaj, przepraszam Cię za to jaka ostatnio byłam wobec Ciebie. - zaczęłam.
-To nie Twoja wina, to przez te wszystkie kłamstwa w których się topisz. Masz tylko dwa wyjścia, albo wyznasz Germanowi i Violi prawdę jednocześnie ich tracąc, albo nadal będziesz kombinowała cierpiąc coraz bardziej. Nie mogę patrzeć, jak jesteś taka smutna, serce mi pęka. - odpowiedział mi patrząc prosto w oczy.
Rzuciłam torebkę na ziemię i przytuliłam, tego mi było teraz najbardziej potrzeba. Obecności kogoś, kto będzie przy mnie i wysłucha. Kogoś takiego jak Pablo. Jutro jest sobota, czyli zebranie nauczycieli. Przysięgłam sobie, że się rozliczę z tą calą Vanessą co robi maślane oczka do Pabla.
-To tutaj. - z myśli wyrwał mnie jego głos.

*W domu Pabla*

-Jejku, ten pokój jest cudowny, dziękuję. - pocałowałam przyjaciela w policzek.
Zachwycałam się każdym calem, białą pościelą, łososiowymi ścianami, zasłonami, dosłownie wszystkim. Czułam się jak w jakimś 5-cio gwiazdkowym hotelu. Do tego Studio było parę kroków stąd. W podzięce uciekłam do kuchni i ugotowałam obiad, mój specjał, makaron z duszonymi warzywami w sosie. Musiało mu posmakować, poprosił nawet o dokładkę. Po zjedzonym posiłku zmyłam naczynia i wyszłam do niewielkiego, ale za to przepięknego ogródka. W samym rogu stała duża huśtawka, Pablo już tam był. Widząc, że się zbliżam, usiadł na brzegu, tym samym zrobił mi miejsce, żebym mogła się rozłożyć, kładąc przy tym głowę na jego kolanach co też zrobiłam. Bujaliśmy się w milczeniu pół dnia, dopóki nie zrobiło się ciemno i zimno. Na kolację zrobiłam jajecznicę ze szczypiorkiem, po czym poszłam wziąć szybką kąpiel. Na widok łazienki aż pisnęłam z zachwytu. Każdy cal wyglądał, jakby ktoś włożył w niego całe serce i czas. Lekko turkusowe kafelki kontrastowały z limonkowym dywanem. Napełniłam ogromną wannę ciepłą wodą, wlałam swój ulubiony płyn o zapachu owoców leśnych i zanurzyłam się w wodzie po brodę. Mogłabym siedzieć tak godzinami, ale niestety, Pablo też chciał skorzystać z łazienki. Szybko spuściłam wodę, założyłam szlafrok, zawinęłam mokre włosy w ręcznik i wyszłam. Przechodząc obok Pabla, pocałowałam go delikatnie w policzek i poszłam do siebie. Dopiero po jakiejś godzinie usłyszałam jak przechodził koło drzwi do mojego pokoju. Po chwili usłyszałam pukanie. Wstałam, otworzyłam i zaprosiłam go do środka.
-Jak się czujesz Angie ? - zapytał głaszcząc wierzchem dłoni mój policzek.
-Już lepiej, dziękuję. Przepraszam, ale jestem wykończona dzisiejszym dniem. - złapałam za jego rękę i schowałam w swoich dłoniach.
-Wyganiasz mnie ? - posmutniał.
-Nie, nigdy ! Pomyślałam tylko, że jutro trzeba rano wstać, więc pora spać. - spróbowałam się uśmiechnąć, jednak nie wyszło mi to za dobrze.
-No dobrze, dobranoc kochana. - pocałował mnie jeszcze w usta i skierował się do drzwi.
-Kochana ? - zapytałam.
-No a nie ? - Pablo odwrócił się do mnie posyłając uśmiech, który sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Dobranoc ! - wzięłam jedną z poduszek i zamachnęłam się na niego.
Nie trafiłam, poduszka minęła jego głowę o parę centymetrów. Jednak moja groźba poskutkowała, uciekał jak mały chłopiec. Zachichotałam pod nosem i wskoczyłam pod kołdrę.
-Dobranoc siostrzyczko... - wyszeptałam cichutko i po chwili zasnęłam.



Jak się podoba wam rozdział ? Pomęczę was troszeczkę, żeby nie za szybko Angie związała się z Germanem ♥
PS. Jutro nie będzie rozdziału, jadę na całodniowe zakupy z mamą, 5-go lipca leci samolotem do Polski, więc będę musiała jej pomóc, a co za tym idzie, będę zbyt zmęczona zeby cokolwiek napisać ♥

czwartek, 27 czerwca 2013

♥ Rozdział 12. ♥


Następnego dnia obudziłam się w swojej sypialni okryta kocem. Nie mogłam sobie przypomnieć nic z poprzedniego dnia. Śniło mi się, że German prawie pobił się z Pablo. Nie, to nie był sen, to się zdarzyło naprawdę. Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Poznałam, że to musi być German, tylko on tak robi.
-Przespałaś śniadanie, więc poprosiłem Olgę żeby coś Ci specjalnie przygotowała. - powiedział.
Jak obiecał tak zrobił, po chwili zajadałam się pysznymi bułeczkami z dżemem, które popijałam kawą.
-Sam zrobiłeś kawę ? - zapytałam sięgając po kolejną.
-Aż tak czuć ? Przepraszam, do tej pory nie potrafię obsłużyć tego potwora. - German zabrał pusty talerz i sięgnął po deser.
Kolorowa galaretka, przesadził. Po długich namowach wzięłam łyżeczkę i ze smakiem zjadłam całą w krótkim czasie. Po skończonym posiłku wstałam z zamiarem przebrania się w nowe ubrania, jednak nie mogłam tego zrobić przy Germanie. Zaczęłam go żartobliwie wyganiać z pokoju, był uparty jak zwykle. Dopiero kiedy rzuciłam w niego kurtką, wycofał się.
-Ale kurtkę zabieram. - powiedział i wyszedł.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zanurkowałam w szafie. Znalazłam przepiękną łososiową sukienkę, pamiętam, że dostałam ją od Mariji pół roku przed wypadkiem. Przed oczami zaczęły przelatywać wspomnienia, Marija podczas piętnastych urodzin, dzień ślubu z Germanem... Czasem miałam ochotę powiedzieć prawdę ale nie potrafiłam. Bałam się, że German znowu ją wywiezie, że już nigdy więcej jej nie zobaczę.
-Angie, ogarnij się. - powiedziałam do siebie stając przed lustrem.
Nie chciałam się dłużej nad sobą użalać, ubrałam się w sukienkę, założyłam buty na koturnie pasujące kolorystycznie, w uszy wpięłam długie kolczyki z piórkami. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i z uśmiechem na twarzy zbiegłam po schodach. Będąc na ostatnim schodku, zauważyłam walizki. German gdzieś wyjeżdżał ? Za plecami usłyszałam kroki, odwróciłam się.
-Co Ty tu robisz ? ! - zapytałam widząc uśmiechającą się Jade.
-Och, German Ci nie powiedział ? Wprowadzam się ! - zaskrzeczała ze złośliwym uśmieszkiem.
-Jak to, dlaczego niby Ty masz tu mieszkać ? - czułam jak miękną mi nogi.
Nie zdążyła mi odpowiedzieć, z gabinetu wyszedł German. Widząc mnie z Jade otworzył szeroko oczy, chyba myślał że się nie dowiem. Miałam łzy w oczach, jak on mógł to zrobić ?
-Nie nawidzę Cię, nie chcę Cię widzieć ! - wykrzyczałam i pobiegłam do sypialni spakować wszystkie swoje rzeczy.
Nie składałam nawet ubrań, wrzucałam wszystko byle jak do walizek. Łzy płynęły cieniutkim strumykiem rozmazując makijaż, który zajął mi tyle czasu. Nie mogłam uwierzyć, zgodziłam się z nim być, a on sprowadza tą jędzę do domu ? Nie chciałam, nie mogłam mieszkać z kimś takim pod jednym dachem. Zapięłam ostatnią walizkę, spojrzałam jeszcze przez okno i wyszłam zamykając głośno drzwi, chciałam żeby mnie usłyszał. Kiedy zeszłam do holu, toreb Jade już nie było, German musiał być w gabinecie. Nie myliłam się, mijając kuchnię wyszedł z niego razem z Ramallo. Na widok walizek w moich rękach stanął jak wryty. Otwierał już usta, żeby coś powiedzieć, uprzedziłam go.
-Nic nie mów, jutro przyślę Ci wymówienie. Pozdrów ode mnie Violettę. - powiedziałam wręczając mu klucze do domu.
Otwierałam już drzwi, kiedy mnie złapał za ramię. Spojrzałam mu w oczy, staliśmy tak chwilę po czym się wyrwałam i trzasnęłam drzwiami. Zaraz po moim wyjściu zaczął do mnie wydzwaniać, za każdym razem odrzucałam. Po dwudziestym razie odebrałam.
-Nie chcę z Tobą rozmawiać German. - powiedziałam.
-Ale Angie, daj sobie wytłumaczyć. - zaczął mnie błagać.
-Wytłumaczyć co ? Prawie się pobiłeś z Pablo stając w mojej obronie a następnego dnia pozwalasz tej... Tej wariatce mieszkać w swoim domu ? Nie rozumiem Cię. Nie dzwoń do mnie więcej. - łamiącym głosem wyrzuciłam z siebie i wyłączyłam telefon.
Błądziłam po uliczkach pół dnia, nie wiedziałam gdzie się podziać. Nie miałam wyjścia, musiałam do niego zadzwonić. Wyjęłam z torebki telefon i wystukałam numer. Po paru sygnałach odebrał.
-Pablo, możemy porozmawiać ? Spotkajmy się w Resto za dziesięć minut. Wyjaśnię Ci wszystko jak przyjdziesz. Proszę. - zakończyłam rozmowę i skierowałam się w stronę baru.




Tak jak w serialu, trochę dramatyzmu. Musiałam, po prostu musiałam to zrobić, nie kopcie mi grobu :(. Chciałam wcisnąć Jade do tego rozdziału a to wydał mi się najlepszy pomysł. Ale nie martwcie się, Angie będzie jeszcze z Germanem, na 100% ! ♥
Przysięgam, że German będzie się starał wyjaśnić tą całą sytuację, nie przekreśliłam Germangie na zawsze <3

środa, 26 czerwca 2013

♥ Rozdział 11 ♥



-Ehm, nie będę wam przeszkadzał. - oznajmił i chciał wyjść.
-Nie, czekaj Ramallo. Akurat miałem iść do siebie. - zatrzymał go German i poszedł za nim.
Wstałam, poszłam do kuchni żeby się czegoś napić. Miałam straszliwą ochotę na herbatę, ale nie chciałam nikogo budzić, czajnik za głośno pracował. Wzięłam szklankę i nalałam soku. Upiłam łyk po czym poszłam do siebie. Szklankę postawiłam na szafce obok łóżka, a kiedy się przykryłam cienką kołdrą, od razu zasnęłam.

*Następnego Dnia*

-Angie, idziesz ? Musimy już iść ! Angie ! - ze snu wyrwało mnie wołanie Violetty.
Cholera ! Zapomniałam nastawić budzik, a za dziesięć minut zaczynałam lekcje śpiewu. Dosłownie zerwałam się z łóżka i w pośpiechu przerzucałam ubrania w szafie. Zdecydowałam się na turkusową tunikę, luźne, białe spodnie i trampki pasujące do całości. Zabrałam ze sobą też kosmetyczkę, żeby podczas przerwy w lekcjach jako tako się ogarnąć. Przeczesałam jeszcze włosy i zbiegłam po schodach.
-Angie, gdzie... - German się na mnie popatrzył.
-Nie teraz, potem. Cześć ! - ucałowałam go w policzek i wybiegłam za Violą.
Po dotarciu na miejsce pożegnałam się z nią i pobiegłam do sali, wszyscy już tam czekali. Kiedy weszłam, ich rozmowy ucichły. Wyjęłam z torebki wcześniej przygotowane nuty i rozdałam między uczniów. Zanim usiadłam za biórkiem, rozbrzmiewały już pierwsze nuty piosenek. Wsłuchiwałam się w każde wyśpiewane słowo i tak się zamyśliłam, że nawet nie usłyszałam jak Antonio wołał mnie po imieniu.
-Angie, wróć na ziemię zanim Cię meteoryt trafi.
-Co, jak ? Ach, Antonio. Przepraszam, zamyśliłam się, o co chodzi ? - byłam lekko zakłopotana, nigdy dotychczas mi się to nie przytrafiało.
-Uczniowie, lekcje skończone. - oznajmił Pablo, który dopiero co wszedł do klasy.
Wszyscy zaczęli się zbierać i kiedy ostatnia osoba wychodziła, weszła ta jędza Vanessa.
-Mów Antonio o co chodzi, zanim wyjdę z siebie. - ostatnie słowa wycedziłam ze złością.
-Spokojnie Angie. Nasz sponsor zaproponował naszemu studio wycieczkę do dowolnego kraju na wymianę uczniów. Oczywiście to do nich należy uzgodnić, dokąd chcą jechać. Chciałbym, żebyś to Ty i Pablo sprawowali nad nimi opiekę. - był wyraźnie podekscytowany.
Zamurowało mnie, ja z Pablo ? Mowy nie ma, odkąd przyłapałam go z Vanessą zaczęłam go nienawidzić, bardziej niż Jade.
-Jasne, ja się chętnie wybiorę ale nie wiem jak Angie. - nie możliwe, Pablo zachowywał się jakby nigdy nic.
-No dobra, pojadę. - wzięłam swoją torebkę i jak najszybciej opuściłam studio.
Zrobiłam się głodna, a podobno niedaleko znajdował się nowo otwarty bar z kanapkami. Kiedy zamierzałam płacić, obok mnie z nikąd pojawił się Pablo. Poczekał aż odejdę od kasy i podszedł do mnie.
-Dlaczego uciekłaś ? Antonio pytał co się z Tobą dzieje, nawet nie wiedziałem co odpowiedzieć. Angie, mamy ze sobą coraz mniej wspólnego, dlaczego się tak dzieje ? - tak, to był ten Pablo którego znałam, ale teraz to spojrzenie na mnie nie działało.
-Niech pomyślę... Po pierwsze, odkąd pojawiła się ta jadowita żmija Vanessa, owinęła Cię wokół palca. Po drugie, zaprzeczasz, że nic Cię z nią nie łączy, a jednak widziałam was wczoraj w Resto. Po trzecie, nie ma po trzecie, chyba wystarczająco Ci wyjaśniłam. Dopóki się nie zmienisz i przestaniesz być taki zaślepiony, nie mamy o czym gadać. Możesz już odejść. - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nie mam takiego zamiaru, ciągle Ci wyjaśniam, że między mną a Vanessą nic nie ma, musisz mi uwierzyć. - Pablo podsunął się bliżej mnie na ławce.
-Właśnie w tym problem, że ja Ci przestałam wierzyć Pablo, przepraszam. - dlaczego on nie mógł mnie po prostu zostawić ?
Nie dawał za wygraną, podsuwał się coraz bliżej aż zaczęłam się bać, że mnie pocałuje. Nagle z nikąd pojawił się German, miał niesamowite wyczucie czasu. Podszedł do Pabla i położył rękę na jego ramieniu.
-Możesz ją do cholery zostawić ? Nie widzisz że ona nie ma ochoty z Tobą rozmawiać ? - German aż kipiał ze złości.
-Ciekawe co Ty tu masz do powiedzenia, panie Castillo. Myślę, że to rozmowa między mną a Angie. - Pablo wstał ale i tak był niższy od Germana.
-Nie sądzę, akurat przechodziłem, kiedy zobaczyłem jak się do niej zbliżasz, pomimo że ona tego nie chciała. Więc albo teraz sobie pójdziesz, albo zaraz będziesz zęby z asfaltu zbierał. - panu Castillo chyba zaczynały puszczać nerwy, bałam się, że zaraz zaczną się bić a wiele na to wskazywało.
Miałam rację, Pablo zamachnął się i uderzył pięścią w twarz Germana a ten złapał go za rękę i zgiął boleśnie do tyłu.
-Jeszcze raz zrób coś wbrew jej woli a przysięgam że Cię pokiereszuję. - German puścił Pablo, ten jedynie z wściekłością spojrzał na niego.
-A myślałem, że jesteś taka niewinna... A zresztą, co ja tu mam do gadania. - Pablo próbował udawać dzielnego, jednak zauważyłam maleńkie łzy w kącikach jego oczu.
-Nic Ci nie jest maleńka ? - zapytał German, kiedy Pablo już odszedł.
Nic nie powiedziałam, rozpłakałam się. Mężczyzna wyjął mi z dłoni napoczętą kanapkę i ciepło przytulił. Ten płacz musiał mnie zmęczyć, zasnęłam na ławce, w jego ramionach. 



Przepraszam, że taki beznadziejny, ale koniecznie chciałam coś napisać. Pomysł z groźbami Germana wzięłam ze snu. Śniło mi się, że Pablo i German biją się o Angie, jednak postanowiłam nie mordować Pabla.
Jak się wam podoba ten beznadziejny rozdział ? : )
Pozdrawiam, Germangie x3.

wtorek, 25 czerwca 2013

♥ Rozdział 10. ♥


Wracając razem do domu, tym razem trzymając się za ręce, po drodze spotkaliśmy Pablo, który akurat szedł do studia. Kiedy nas zauważył, podbiegł szybko i z wściekłością patrzył na Germana.
-Angie, możemy chwilę porozmawiać ? - zapytał.
-Oczywiście, mów. - w obawie o jego gwałtowną reakcję przysunęłam się bliżej tego drugiego.
-Sami... - wycedzil przez zęby widząc, że German nie ma zamiaru nas opuszczać.
Poprosiłam go, żeby na chwilę poszedł do kwiaciarni i kupił jakiś ładny bukiet do salonu, a tymczasem usiadłam z Pablem na ławce.
-Angie, trzymasz się z nim za ręce ? O co tu chodzi, jesteście razem ? - nie spodziewałam się po nim takiej zazdrości.
-No raczej, chyba sam widziałeś. - byłam dumna z siebie, że tak mu powiedziałam.
-Robisz mi na złość, prawda ?
-Nie, to Ty mi robisz na złość, ciągle mnie okłamując, że Cię nic nie łączy z Vanessą. Od Ciebie słyszę, że nic Cię nią nie łączy a tymczasem widzę was w jednoznacznych sytuacjach. Jak się nie przytulacie, to szepczecie albo się całujecie. Pablo, ja mam dosyć cierpienia, chcę być szczęśliwa, jeśli nie z Tobą to z Germanem a Ty, skoro mnie tak kochasz powinieneś to uszanować. - ostatnie słowa wycedziłam przez zęby.
-Przecież mówię Ci cały czas, że między mną a nią nic nie jest. A jeśli chodzi Ci o tą sytuację w Resto, to ona sama mnie  pocałowała widząc, że się zbliżasz. - próbował się tłumaczyć, ale mu nie wierzyłam.
-Daj sobie spokój, widziałam co widziałam. Mogłeś jej na to nie pozwalać. Wybacz, ale ta rozmowa nie ma sensu. Cześć. - pożegnałam się i weszłam do kwiaciarni.
Nie wiedzieć czemu, byłam cała roztrzęsiona. Mimo wszystko miałam poczucie winy, że znowu ranię kogoś bliskiego. Tak, mimo wszystko zależało mi na Pablu, nie jak na kimś, z kim mogłabym być, ale jako przyjaciel. Jeśli chciał tworzyć sobie związek, to niego go tworzy, ale nie ze mną tylko ze swoją Vanessą. Wspominałam nasze wspólne chwile, bieganie o świcie i zebrało mi się na płacz. Tego już nie ma i nie będzie, a to wszystko przez tą tajemnicę. Nie wiem, czy zdołam się przyznać kiedykolwiek, że jestem...
-Spójrz na te blade róże, są śliczne. - rzeczywiście, były przepiękne.
-Mhm, cudowne... - mruknęłam.
German spojrzał na mnie i od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Zapłacił za blade róże i wyszliśmy na plac, gdzie czekał już Ramallo z autem. Nie odzywaliśmy się do siebie z Germanem całą drogę do domu, a gdy już dotarliśmy, złapał mnie za rękę i zaciągnął do gabinetu.
-Dobra, teraz jesteśmy sami i nikt nam nie przeszkodzi. Mów co się dzieje. - zapytał z troską w głosie.
-Chodzi o to, że ja jestem... - nie, nie potrafiłam, nie mogłam mu jeszcze o tym powiedzieć.
-Tak Angie ?
-Jestem... Jestem poprostu zmęczona, z chęcią się bym zdrzemnęła ale nie mogę, za pół godziny jest kolacja, Olga się wścieknie jeśli jej nie pomogę. Wybaczysz mi, jeśli pójdę do kuchni i zamieszam zupę którą dzisiaj gotuje ? - uff, udało mi się.
-Tak, tak, pewnie, idź. Nie chcę Cię mieć na sumieniu, kiedy Olga Cię zamorduje. - zachichotał pod nosem, ja jedynie się uśmiechnęłam.
Nie poszłam jednak do kuchni, skręciłam w stronę schodów i szybko wbiegłam na stryszek, do pokoju z rzeczami Mariji. Uwielbiałam oglądać jej zdjęcia, stroje, zapiski. Ledwie usiadłam na wygodnym leżaku, usłyszałam kroki, zamarłam. Okazało się, że niepotrzebnie, to była tylko Viola.
-Angie, nie spodziewałam się tu Ciebie. - była zdziwiona.
-Przepraszam, ale tu jest ciepło i tak przyjemnie. - tym razem nie kłamałam, naprawdę mi się tu podobało.
-Mogę Cię o coś spytać ?
-Oczywiście Violu. - natychmiast usiadłam prosto.
-Dlaczego tato na Ciebie tak patrzy ? - dziewczyna usiadła obok mnie.
-A patrzy ? - zapytałam.
-No jasne, tak się na Ciebie zapatrzył, że potknął się o dywan. - zaśmiała się Violetta a ja jej wtórowałam.
Śmiałyśmy się tak do czasu, kiedy Olga nie zawołała nas na dół.
-Wiesz Angie, chciałabym żeby między tatą a Tobą coś było. - zadziornie puściła mi oczko.
Zastanawiałam się, czy powiedzieć jej. Postanowiłam, że narazie nic jej nie będę zdradzać, powiem jej w odpowiednim czasie, zrobię jej niespodziankę. Tradycyjnie usiadłam na swoim miejscu przy stole i wzięłam nałożyłam sobie przepysznej zupy, tym razem była warzywna. Nigdy jeszcze się tak nie najadłam, a byłam przeraźliwie głodna. Po zjedzonym posiłku, poczęstowałam się ciastkiem i poszłam na górę pod prysznic. Po szybkiej kąpieli zawinęłam włosy w ręcznik i nucąc "Ahí estare" szłam w kierunku pokoju. Otwierając drzwi, kątem oka zauważyłam ruch w korytarzu prowadzącym do gabinetu. Chciałam to sprawdzić, upewnić się, że wszystko jest w porządku. Zeszłam więc na dół i po cichu się skradałam. Miałam już otwierać dzwi, kiedy na kogoś wpadłam i wylądowałam na dywanie. Na szczęście nic mi się nie stało, ale German był przerażony. Tak, to on był tym cieniem który widziałam. Nie odzywaliśmy się do siebie, żeby nie pobudzić reszty domowników. Pochylił się tylko nade mną, udawałam, że straciłam przytomność. Kiedy jednak zbliżył twarz, nagle podniosłam głowę, ale on zareagował szybciej, pocałował mnie. Nie w policzek czy w czoło, tylko w usta. Nie wiem ile to trwało, ale usłyszeliśmy chrząkanie. W drzwiach stał Ramallo.


Ahh, dzisiaj miałam przepiękną tą wenę <3 Może i za szybko rozwinęłam opowiadanie, ale nie martwcie się, od 11 rozdziału będzie trochę więcej dramatyzmu, tak jak w filmie. Podoba wam się ten rozdział ? Następny już jutro. Myślę, że zaskoczę was :)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

♥ Rozdział 9 ♥


Obudziłam się w dziwnym, cichym pomieszczeniu a obok mnie siedziały dwie osoby. Nie mogłam sobie nic przypomnieć z poprzedniego dnia, do tego okropnie bolała mnie głowa. Kiedy poruszyłam lekko głową, obok mnie znaleźli się mężczyźni, nie mogłam przypomnieć sobie kim oni są, może to przez ten uraz głowy.
-Angie, tak się cieszę, że odzyskałaś przytomność. - gdzieś słyszałam już ten głos.
Ach tak, to był German, ucieszyłam się, że jest przy mnie. Poruszyłam ręką a on mnie za nią złapał.
-Czegoś potrzebujesz ? Przynieść Ci wodę ? A może zawołać lekarza ? - ten głos też rozpoznałam, jednak po dłuższym zastanowieniu się.
Pablo, mój przyjaciel. Ale czy napewno tylko przyjaciel ?
-Gdzie... Gdzie ja jestem ? - zapytałam słabym głosem.
-W szpitalu, dostałaś drzwiami w głowę. Zabiję tą Jackie. - powiedział Pablo i wybiegł z sali.
Zostałam sama z Germanem, zapadła między nami niezręczna cisza. Chciałam usiąść na łóżku, ale przytrzymał mnie.
-Nie możesz teraz wstawać, musisz leżeć. - powiedział do mnie szeptem.
Do sali wszedł Pablo z lekarzem. Zatrzymał się, kiedy zobaczył rękę Germana na moim ramieniu. Chrząknął i podszedł do mnie, wpatrując się w drugiego mężczyznę. Tymczasem lekarz obejrzał mnie i oznajmił, że to był niewielki uraz i jutro będę mogła wrócić do domu.
-Panowie, tej kobiecie należy się teraz chwila spokoju, więc przepraszam, ale musicie opuścić salę.
Nie mogli zaprzeczyć, rzeczywiście potrzebowałam odpoczynku, mimo tego pragnęłam, żeby German tu był... Chwilka, dlaczego nie Pablo ? Sama nie wiem, byłam zmęczona, nie myślałam racjonalnie.

*Następnego dnia*

Dostałam wypis, mogłam zacząć się przebierać w moje ubrania i wyjść ze szpitala. Zadzwoniłam do Ramallo, czy mógłby mnie odebrać i podrzucić do domu. Chyba nie miał nic do roboty, był po pięciu minutach. Nie uszło to mojej uwadze, że dziwie się zachowywał, nie odzywał się do mnie, nawet nie skręcił w naszą ulicę, tylko zawiózł mnie do jakiejś restauracji.
-Ramallo, gdzie mnie wieziesz ? - zapytałam i chciałam otworzyć drzwi, ale zamknął mnie w aucie.
-Wejdź do środka i się przekonasz. - otworzył drzwi i odprowadził do jednego ze stolików przed restauracją.
Kiedy podeszłam bliżej, otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Kwiaty, najlepsze wino i German. Kiedy podchodziłam, on wstał i odsunął krzesło, żebym mogła usiąść.
-Pięknie to wygląda, ale nadal nie wiem czemu kazałeś Ramallo mnie porwać. - usiadłam i zawiesiłam torebkę na oparciu krzesła.
-Angie, muszę Ci się do czegoś przyznać. To co do Ciebie czuje, jest prawdziwe i boli mnie, kiedy mnie tak odrzucasz. Błagam Cię, daj mi szansę. - patrzył na mnie takimi smutnymi oczami, to mi się w nim najbardziej podobało.
Zamilkłam, nie mogłam z siebie słowa wydusić. Myślałam, że nic nigdy do niego nie poczuję. Postanowiłam dać mu szansę, po co mam patrzeć, jak Pablo całuje się z inną a ja mam cierpieć ?
-German, myślałam, że nigdy Ci tego nie powiem, ale zgadzam się, możemy spróbować. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Jego krzyk musiało słyszeć pół miasta, przynajmniej mi prawie rozerwało bębenki. Wywalił krzesło, ściągnął obrus wywalając całe jedzenie, które kelner dopiero co przyniósł i wziął mnie w ramiona. Całe to zajście widział Ramallo, który od razu zadzwonił do Olgi, żeby o wszystkim jej opowiedzieć. Wydawało mi się, że nic nie może zepsuć tej chwili, ale jak zawsze los był przeciwko mnie.



Tak, wiem, bez sensu i bez składu, ale to dlatego, że ostatnio mam kompletny brak weny. Mimo tego staram się was nie zawieść i zmuszam się, żeby cokolwiek napisać, nawet jeśli to będzie klapą. Co myślicie o tym rozdziale ? Cieszycie się, że dałam szansę Germangie ?

niedziela, 23 czerwca 2013

♥ Rozdział 8 ♥


 W drzwiach stanęła Violetta. Zamarłam w bezruchu po czym z przerażeniem spojrzałam na Germana.
-Yyyyy... Przepraszam, nie przeszkadzam wam. - zdezorientowana dziewczyna wyszła z pokoju.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, szybko podniosłam się z podłogi i pomogłam wstać Germanowi. Przypomniałam mu, że niedługo jest kolacja po czym wyszłam do łazienki żeby się trochę ogarnąć. Ciekawiło mnie, co Viola sobie pomyślała, jak zobaczyła nas razem. Kiedy opanowałam swoje włosy i weszłam do pokoju, mężczyzny już nie było. Postanowiłam przebrać się w liliową sukienkę. Gdy zapinałam zamek na plecach, ktoś zapukał do drzwi.
-Angie, to ja. - usłyszałam głos Violetty.
-Wejdź proszę. - zaprosiłam ją do środka.
Poprosiłam ją, żeby pomogła mi zapiąć sukienkę. Wydawało mi się, że patrzyła na mnie, jakby chciała o coś zapytać, ale powstrzymywała się, myślała pewnie, że mnie urazi.
-Angie... - zaczęła.
-Widzę, że chcesz o coś zapytać. - usiadłam na łóżku.
-No w sumie tak. Widziałam was wtedy... Między Tobą a tatą coś jest ? - w końcu wyrzuciła to z siebie.
-Nie ma co ukrywać, coś czuję do niego. - postanowiłam nie zaprzeczać. - Ale to nie jest takie proste jak Ci się wydaje Violu.
-Dlaczego ? Przecież tato ciągle o Tobie mówi ! - wyraźnie była zaskoczona.
-Bo jest też Pablo, ciągle powtarza mi, że mnie kocha, ale ja go uważam tylko za przyjaciela, jest dla mnie jak brat. - nie wiem, czemu jej to mówię, ale małam do niej zaufanie.
-Pewna mądra kobieta powiedziała mi, żebym szła za głosem serca. Jeśli coś czujesz do taty to działaj, Pablo powinien to zrozumieć. - przytuliła mnie i wyszła.
Myślałam nad tym, co mi powiedziała. Miała rację. Dlaczego miałabym cierpieć przez Pabla ? Sama ostatnio widziałam, jak obściskiwał się z tą nową nauczycieleczką, Vanessą. Niby zaprzeczał, że nic go z nią nie łączy, ale zauważyłam, że ciągle na siebie spoglądają. Nie mogłam już tego wytrzymać. Raz mi mówi, że mnie kocha a następnego dnia widzę, jak przytula inną. Nie miałam ochoty na dalsze myślenie o Pablo, zgłodniałam, a Olga wołała mnie na kolację. German już tam był, brakowało tylko Ramallo. Zauważyłam, że Viola mrugnęła mi kątem oka. Usiadłam obok niej i zabrałam się za pysznie wyglądającą sałatkę. Przyznaję, Olga to mistrzyni kuchni, chociaż nigdy tego nie powiedziałam na głos. Byłam tak zajęta, że nawet nie zauważyłam, jak German spogląda na mnie.

*Po kolacji, w pokoju Violetty*


-Ta sałatka była wyśmienita, muszę od Olgi wyciągnąć przepis. - zachwycałam się.
-Dobrze wiesz, że będziesz musiała ją przekupić. Nie da Ci go tak łatwo, szczególnie jeśli w pobliżu będzie Ramallo. - śmiała się Viola.
Zaczęłam ją łaskotać, próbowała się wyrywać, ale nie pozwalałam jej na to. W drzwiach pojawił się German, myślał, że jego córce coś się stało. Przyznaję, zachowywałyśmy się głośno, ale nie myślałam, że on to usłyszy. Stanął na środku pokoju, a my zamarłyśmy. Jednak on się uśmiechnął i dołączył do nas. Szaleliśmy, dopóki starczyło nam sił, Violetta wyjęła telefon i zrobiła nam zdjęcie na pamiątkę. Zaraz po tym wstałam zakłopotana, sama nie wiem czemu tak się czułam, jednak Viola złapała mnie za rękę i pociągnęła spowrotem na łóżko. Dopiero, kiedy zrobiło się ciemno, wyszłam z pokoju ramię w ramię z Germanem. Byliśmy przy schodach, kiedy złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Angie, błagam, nie odrzucaj mnie. Doskonale wiesz, co do Ciebie czuję i nie mogę nic na to poradzić.
-German, nie mogę, przepraszam. - odsunęłam go od siebie i uciekłam do łazienki wziąć szybki prysznic.

*Następnego dnia*


Po dojściu do studia, poszłam od razu do gabinetu. Nie zastałam tam nikogo, więc zaczęłam nucić "Podemos". Jednocześnie myślałam o Germanie i o Pablo. Nie usłyszałam, jak otworzyły się drzwi i do środka wszedł Pablo. Od razu chciałam wyjść, jednak on mnie zatrzymał, blokując drzwi.
-Angie, co się dzieje ? - zapytał.
-Przestań, idź do swojej Vanessy. - odpowiedziałam z zazdrością w głosie.
-O co Ci chodzi ? - zapytał.
-O co mi chodzi ? A może o to, że widziałam, jak się całowaliście ? Pablo, raz mówisz mi, że kochasz mnie nad życie, a potem widzę Cię w jej uścisku. Zdecyduj się. Możesz mnie puścić ? Mam lekcje za 5 minut. - chciałam wyjść, lecz nie zdążyłam.
Kiedy przeciskałam się, pod jego ręką, drzwi nagle z impetem się otworzyły, nie zdążyłam zobaczyć kto wszedł, bo zemdlałam.



Przepraszam, że długo to trwało, ale nie miałam czasu. Mam ostatnio takiego doła, że zwykle nie ma mnie w domu. Myślę, że spodoba się wam ten rozdział.

piątek, 21 czerwca 2013

♥ Rozdział 7 ♥


"Entre tú y yo" 


Obudziłam się z dziwnym uczuciem, że oprócz mnie w pokoju jest ktoś jeszcze. Po otwarciu oczu, przy oknie zauważyłam zarys postaci. Było ciemno, więc nie poznałam tej osoby, byłam jednak pewna, że to mężczyzna. Kiedy poruszyłam się, kołdra zaszeleściła, a on odwrócił się i podszedł bliżej.
-German, co Ty tu robisz ? Dlaczego nie śpisz ? - podsunęłam się, a on usiadł przy mnie.
Nie odpowiedział. Schował twarz w dłoniach i głęboko westchnął.
-Nic Ci nie jest ? - położyłam rękę na jego ramieniu i lekko ścisnęłam, żeby wiedział, że jestem obok.
Byłam zaskoczona, kiedy po prostu mnie przytulił.
-Martwiłem się o Ciebie, myślałem, że coś Ci się stało. Całą noc czuwałem przy Tobie, chciałem mieć pewność że jesteś cała. - szepnął mi do ucha.
Nie spał całą noc przeze mnie, musiał być zmęczony. Zaproponowałam, że teraz ja się nim zajmę, by mógł się wyspać. Próbował odmówić, ale wytłumaczyłam, że jedną ręką też dam radę. Kazałam mu się położyć i czekać a sama zeszłam na dół do kuchni. Z szafki wzięłam tacę i postawiłam na niej talerzyk. Zaczęłam przyrządzać kawę, musiałam stoczyć walkę z ekspresem, zanim cokolwiek zaczęło bulgotać. Miałam już otwierać lodówkę, kiedy do kuchni weszła Olga.
-Panienko Angie, zgłodniało się ? Przecież mogła pani mnie zawołać, zrobiłabym to szybciej. Lekarz mówił, zeby się oszczędzać i odpoczywać. - stanęła przy lodówce, blokując drzwiczki.
-To nie dla mnie Olgo. Możesz się odrobinkę przesunąć ? - dziubnęłam ją żartobliwie w bok.
Ze zdziwieniem w oczach wzięła ścierkę i wyszła do salonu, żeby pościerać kurze z półek. Tymczasem ja otworzyłam lodówkę i wyjęłam pomidora, ogórka i dwa listki sałaty, pokroiłam, po czym ułożyłam wszystko na talerzyku. Zauważyłam, że przy mikrofalówce stoi toster, więc włożyłam chleb tostowy i czekałam, aż będzie gotowy. Po pięciu minutach był już gotowy. Do niewielkiej miseczki nałożyłam trochę masła i razem z kawą zaniosłam Germanowi. Kiedy weszłam, wstał i usiadł przy stoliku.
-Angie, sama to przygotowałaś ? - pokiwałam głową.
Postawiłam przed nim tacę. German wziął filiżankę do ręki, powąchał i wypił łyczek. Najwyraźniej był głodny, rzucił się na jedzenie i w mgnieniu oka zjadł wszystko.
-Brzuch pełny, teraz możesz iść się zdrzemnąć. Ramallo zajmie się wszystkimi sprawami. - usiadłam obok niego.
German wstał, podszedł do mojego łóżka i tak po prostu się na nim położył do snu. Próbowałam go zepchnąć, jednak on był silniejszy. Złapał mnie w pasie i położył obok siebie, przyciskając lekko, żebym nie wstała. Probowałam się uwolnić, bezskutecznie.
-German, puść mnie. - prosiłam.
-Nie ma mowy.
-Proszę.
-Nie.
-German !
-Tak ?
-Puszczaj ! - zaczęłam go łaskotać.
Turlaliśmy się po łózku bez końca, cały czas głośno się śmiejąc. Aż trudno uwierzyć, że czasem zachowywaliśmy się gorzej niż dzieci, głównie kiedy byliśmy sami. Po chwili German spadł z impetem z łóżka. Przerażona, z prędkością światła zeskoczyłam i uklęknęłam przy nim, nie ruszał się. Kiedy próbowałam zbliżyć ucho do jego twarzy w celu sprawdzenia, czy oddycha, on nagle złapał mnie za twarz i głęboko pocałował. Zaskoczona nie próbowałam się wyrywać. Wręcz przeciwnie, wtuliłam się w niego i oddałam się uczuciom. Jednak ktoś bez pukania wszedł do pokoju...




Przepraszam, za krótki rozdział, ale wyjątkowo dzisiaj nie miałam weny. Obiecuję, że jutro napiszę najdłuższy ze wszystkich. Mam już nawet pomysł. Przysięgam, że będzie ciekawie. Tymczasem pędzę oglądać Harry'ego Pottera na TVN.
PS. Jak myślicie, kto wejdzie do pokoju ? Villu, Olga, a może też Pablo ? :)
Pozdrawiam,
Germangie x3 ♥

czwartek, 20 czerwca 2013

♥ Rozdział 6 ♥


"Habla si puedes"

W domu były zgaszone światła, wydawałoby się, że w środku nikogo nie ma. Jednak gdy German zamknął za nami drzwi, światła się zapaliły i znikąd wyskoczył Pablo a za nim Olga, Ramallo, Violetta, Antonio i wszyscy uczniowe studia, oprócz Ludmiły i Naty.
-Niespodzianka ! - krzyknęli.
Byłam niesamowicie zaskoczona, przez to wszystko co się ostatnio wydarzyło zapomniałam o własnych urodzinach.
-Wszystkiego najlepszego Angie. - Pablo podszedł do mnie i przytulił wręczając niewielki podarunek.
-Och Pablo, nie musiałeś ! - zaczęłam z ciekawością rozrywać papier.
Okazało się, że w środku było pudełeczko, a w środku prześliczna, szmaragdowa branzoletka z wizerunkiem węża ! Zawsze o takiej marzyłam, niestety w żadnym sklepie nie mogłam znaleźć. Ledwo wsunęłam ją na rękę a wszyscy rzucili się na mnie, żeby mnie przytulić, wręczyć jakieś drobiazgi i złożyć życzenia. Od Violi dostałam kolczyki z maleńkimi wisienkami. Jednak najbardziej zaskoczył mnie prezent od uczniów. Maxi na chwilę wyszedł tylnymi drzwiami a kiedy wrócił, niósł coś maleńkiego. Kiedy mi wręczył, otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. W dłoniach trzymałam przepięknego, kryształowego łabędzia.
-To musiało kosztować fortunę, nie mogę tego przyjąć. - wyciągałam już ręce, kiedy Camilla mnie powstrzymała.
-Nie martw się, wszyscy się dołożyli, nawet Antonio. Widać, że Ci się podoba. To Francesca nas namówiła na niego. - uśmiechnęła się i uścisnęła mnie.
-Camilla ! To miała byś tajemnica, zamorduję Cię. - wszyscy zaczęli się śmiać.
Nasz śmiech przerwała Olga, która oznajmiła że jedzenie już czeka. Każdy rzucił się do stołu, żeby wziąć coś dla siebie zanim czegoś zabraknie. Jedynie German stał z boku i wszystkiemu się przyglądał, całkiem o nim zapomniałam, było mi głupio. Przeprosiłam wszystkich i podeszłam do niego.
-German, co się dzieje ? Nie dołączysz do nas ? - złapałam go za dłonie.
-Nie jestem głodny. - wydawał się nieobecny, nawet nie spojrzał na mnie kiedy podeszłam.
-Więc o co chodzi ? Mnie nie oszukasz, za dobrze Cię znam. - myślałam, że mały żart go rozbawi, lecz on stał się bardziej przygnębiony.
-Kupiłem dla Ciebie prezent, ale przy tym co już dostałaś, wydaje mi się, że nie byłabyś zadowolona. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do gabinetu.
Podszedł do biórka i wyjął z jednej z szufladek niewielkie pudełeczko. Kiedy je otworzyłam, moim oczom ukazał się srebrny pierścionek z różnokolorowymi diamencikami. Nie spodziewałam się, że jest w stanie wydać na mnie fortunę.
-Och German ! To musiało kosztować Cię tysiące. - w euforii rzuciłam się na niego i pocałowałam w usta.
Był zaskoczony, jednak po chwili złapał mnie i przysunął do siebie. Po chwili odsunęłam się od niego zawstydzona swoim zachowaniem, przecież na dole czekał na mnie Pablo. Przeprosiłam go i wyszłam unikając jego wzroku. Dołączylam do gości z myślą, że German dołączy do nas, ale nie pojawił się do wieczora, kiedy wszyscy już się rozeszli. Nawet na kolację nie zszedł. Po zjedzonym posiłku poszłam do ogrodu i usiadłam na huśtawce. Spoglądałam w gwiazdy, próbowałam myśleć o tym, co powinnam zrobić. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy podeszła do mnie Violetta.
-Wszystko w porządku ? Na kolacji byłaś taka nieobecna a potem wyszłaś bez słowa, coś jest nie tak ? Smutno mi się robi kiedy cierpisz. I nie oszukuj mnie, na tyle Cię znam, że wiem kiedy jesteś wesoła a kiedy nie. - stanęła przede mną i złapała za huśtawkę.
-Ufam Ci, dlatego wyjawię prawdę. Kocham Pabla ale w moim życiu pojawił się ktoś, kto narobił bałaganu w mojej głowie. Nikogo z nich nie chcę ranić. Violu, co ja mam robić ? - łzy zaczęły mi spływać po policzkach, nie miałam siły nawet ich zetrzeć.
-Angie, chodzi o tatę, prawda ? - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-Nie, nie. Skąd niby...
-Widzę, jak na Ciebie patrzy ! - Viola złapała mnie za ręce i próbowała mnie zepchnąć.
-Ej, przestań bo spadnę ! Violu ! - nagle straciłam oparcie i spadłam, uderzając ramieniem o ziemię, na chwilę tracąc czucie w dłoni.
-Angie ! Nic Ci nie jest ? Idę po tatę, nie ruszaj się, leż spokojnie. - pobiegła do domu a ja miałam mroczki przed oczami.
Nie wiem ile tak leżałam, wydawało mi się, że minęły godziny odkąd Violetta mnie zostawiła. Probowałam wstać, kiedy męska dłoń mnie powstrzymała. Ból rozchodził się po całym ciele, dlatego zamknęłam powieki i nie widziałam, kto to był.
-Angie, skarbie. Nie ruszaj się, wezmę Cię zaniosę do pokoju i zadzwonię po lekarza. - po głosie poznałam Germana, był przerażony.
 Wziął mnie na ramiona, delikatnie, jakby się bał, że mi zrobi krzywdę. Dziwne, że zawsze czułam się bezpiecznie w jego obecności. Wszedł do mojego pokoju, położył na łóżku i od razu sięgnął po komórkę wstukując numer szpitala. Był spanikowany. Po niecałych 20 minutach przyjechał lekarz i ocenił stan mojego ramienia. Okazało się, że to było niegroźne stłuczenie, jednak dla pewności powinnam odpoczywać. Kiedy wyszedł, nie wytrzymałam. Zasnęłam.


Przepraszam za beznajdziejny rozdział, ale wyjątkowo nie miałam weny. Starałam się. Wybaczcie, że to zrobiłam Angie, ale nie martwcie się, nie zrobię krzywdy Clari <3 Trochę dramatyzmu musi być. Najlepszą mam wenę w nocy, ale byłam tak zmęczona, że w połowie pisania zasnęłam ;(

środa, 19 czerwca 2013

♥ Rozdział 5 ♥


Ven y Canta ♥



Kiedy obudziłam się następnego dnia, zaczynało już świtać. Jeszcze nigdy nie miałam tak krótkiego snu, to chyba przez stres poprzedniego dnia. Jeszcze chwilę poleżałam, zanim zwlekłam się z łóżka. Na dzisiaj wybrałam kwiecistą sukienkę i  moje ulubione buty idealnie pasujące. Wychodząc z pokoju zderzyłam się z Germanem.
-Oj, przepraszam, nie zauważyłem Cię. Nic Ci się nie stało ? - wydawało mi się, że niechętnie ze mną rozmawiał.
Pokręciłam tylko ze smutkiem głową i zeszłam po schodach podchodząc do stołu i siadając obok Violi.
-Nalać Ci kawy, soku, wody ? - zapytała z uśmiechem na twarzy, chociaż ona jedyna była szczęśliwa.
-Wodę jeśli możesz. Dziękuję Violu. - wzięłam od niej szklankę i dziubałam swoje grzanki.
Podniosłam głowę, kiedy poczułam na sobie wzrok Germana, lecz kiedy spojrzałam na niego, od razu spojrzał na swój talerz. Kiedy Viola przypomniała mi, że mam ją odprowadzić na lekcje, bez słowa wstałam od stołu i razem z nią wyszłyśmy. Kiedy byłyśmy niedaleko parku, nagle złapała mnie za rękę i zaprowadziła w miejsce, gdzie nie ma za dużo ludzi, szczególnie o tej porze.
-Angie, co się dzieje ? Na śniadaniu byłaś jakaś nieobecna a teraz... Przecież zawsze rozmiawiałyśmy w drodze do Studia. - sama nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Mam się zwierzać swojej siostrzenicy, która nawet nie wie, że jestem jej ciocią ?
-Nie, nic się nie dzieje, po prostu źle spałam. - czy ja zawsze muszę kłamać ?
-Przestań, przecież widzę co się dzieje. To przez tatę ?
-Violu, czy Ty zawsze musisz zadawać tyle pytań ? No dobrze, powiem Ci. Pogubiłam się, pogubiłam się w swoim życiu i nie wiem co dalej ze sobą robić. A gdybyś Ty kochała swojego przyjaciela, ale nagle w Twoim życiu pojawiłby się ktoś, kto zawrócił Ci w głowie, to co byś zrobiła ? - westchnęłam i pomyślałam, że do tej pory jedynie Violetta mnie wspierała, a przecież Pablowi nie mogłam powiedzieć.
-Angie, Ty pomogłaś mi z rozwiać wątpliwości między Leonem a Tomasem. Pamiętasz co wtedy mówiłaś ? - dokładnie pamiętałam.
"Jeśli nie wiesz którego wybrać, poczekaj jakiś czas a serce samo wybierze za Ciebie."
-Tak, pamiętam. Dziękuję Ci Violu, a teraz biegiem do Studia, bo Gregorio się do czegoś znowu przyczepi !
Dotarłyśmy do Studia przed Gregoriem, od uczniów dowiedziałam się, że wyszedł na spotkanie z Antoniem. Miałyśmy z Violą nadzieję, że chociaż on przemówi mu do rozsądku, chociaż wątpiłam, że on się kiedyś zmieni. Pogoniłam Violettę na zajęcia z tańca, a sama pobiegłam na lekcje ze śpiewu.
-No dobrze, pomówmy o naszym ostatnim planie o niewielkim koncercie na placu przed szkołą. Jakieś pomysły ? - nie musiałam pytać, każdy zawsze coś wymyślał.
-A może podzielimy się na pary i każdy zaśpiewa skomponowaną piosenkę w duecie ? - zaproponował Maxi.
-No, to brzmi ciekawie. Nie obrazicie się, jeśli to ja was podzielę ? No dobrze, po południu wywieszę listę na tablicy z podziałem, a wy przygotujecie się. Powiedzmy... Do wtorku ?  - jak zwykle wszyscy się zgodzili.
Po lekcji, kiedy wszyscy wyszli, do sali wszedł Pablo. Po jego minie wiedziałam, że jest coś nie tak. Podszedł do mnie i przytulił, aż dziwne, że za każdym razem wiedział czego w danej chwili potrzebuję. Zaczęłam się bać, że za dobrze mnie zna.
-Nie odbierałaś wczoraj telefonów, co się dzieje ? - czemu on zawsze pyta o to w najmniej odpowiednim momencie...
-Za-zapomniałam telefonu ze studia, a coś się stało, że dzwoniłeś ? - jak mogę go okłamywać ?
-Angie, po Twoich oczach widać, że nie mówisz mi prawdy. Byłaś z Germanem, prawda ?
Nie mogłam na niego spojrzeć, bałam się, jak zareaguje na moje słowa, dlatego nic nie odpowiedziałam.
-Angie, wiem że to prawda. Nie mam pojęcia, co sobie myślisz, ale to Twój szwagier, zrozum to wreszcie ! Tylko mam nadzieje, że kiedy przyjmiesz do wiadomości, że jesteś dla mnie najważniejsza, nie będzie wtedy za późno. Idę na zajęcia, cześć. - cudownie, zraniłam go.
Pablo pocałował mnie w policzek i poszedł. Ja za to do 12 miałam przerwę, więc postanowiłam się przejść do parku i to wszystko przemyśleć. Nie spodziewałam się, że zamyślona wpadnę na budkę z pamiątkami i wszystko przewrócę.
-Proszę pani, jak pani chodzi ? ! - zaczęłam przepraszać mężczyznę.
Nagle ktoś podbiegł i zaczął pomagać mi zbierać figurki, wisiorki i branzoletki. Po zapachu poznałam że to German.
-German, nie ruszaj, sama sobie poradzę. Zostaw, mówię Ci, odłóż to.
Niestety, uparł się, że mi pomoże. Kiedy skończyliśmy, złapał mnie za rękę i wręczył piękny, srebrny wisiorek w kształcie wisienki. Nie chciałam tego przyjąć, ale zmusił mnie i osobiście zapiął go na mojej szyji.
-Czy Ty zawsze jesteś taki uroczy, czarujący i szarmancki ? Nie musiałeś kupować tego naszyjnika, jest prześliczny, ale naprawdę, nie trzeba było. - rzeczywiście, zawsze taki chciałam mieć, ale to nie znaczyło, że musiał od razu mi go wręczać.
-Zaraz, zaraz. Wróć. Co Ty przed chwilą powiedziałaś ? - zapytał mnie zatrzymując się i łapiąc moją rękę.
-Że ten naszyjnik jest prześliczny ?
-Nie nie, to wcześniej. Czarujący ? Uroczy ? Szarmancki ? - spoglądał na mnie z uśmieszkiem.
-Chyba coś Ci się przesłyszało. To przez te dzisiejsze grzanki, Olga chyba nie była w dobrym nastroju. - chciałam jak najszybciej zmienić temat.
-Angie, proszę Cię, nie zmieniaj tematu. Widzę, że chcesz mnie od siebie oddalic, dlaczego to robisz ? - zapytał wprost.
-Nie robię tego specjalnie, po prostu pogubiłam się, nie wiem co mam robić. Czuję coś do Ciebie i do Pabla. Jeśli wybiorę Ciebie, zranię jego, a jeśli wybiorę Pabla, zranię Ciebie, a nie chcę krzywdzić żadnego z was. Proszę, zrozum to i daj mi czas... - chciałam, żeby mnie w tej chwili brakowało, w jego ramionach za każdym razem czułam się bezpieczna.
Najwidoczniej czytał w moich myślach, bo w mgnieniu oka znalazłam się w jego uścisku, zaczęłam płakać. German zaczął mnie głaskać po głowie i mocniej przytulił, szepcząc do mnie uspokajająco. Zaproponował, żebyśmy wrócili do domu. Napisałam wiadomość do Pabla, żeby powiedział dzieciakom, że lekcje śpiewu są odwołane. Pracowałam dwa tygodnie, miałam prawo do dnia wolnego. Wracając do domu zaczęło padać, a ja byłam lekko ubrana. Najwidoczniej German to zauważył i narzucił na mnie swoją marynarkę.
-Nie mogę, a co jeśli się przeziębisz ? Z guwernantki awansujesz mnie na prywatną pielęgniarkę ? - mimo tego okryłam się, a jednocześnie przytuliłam się do niego, żeby było mu chociaż odrobinę cieplej.
-A wiesz, dobry pomysł. Wystarczy jeszcze Twoja prośba o podwyżkę, własny gabinet i domową apteczkę a masz tą pracę od zaraz. - nie mogłam powstrzymać śmiechu.
W miłej atmosferze wracaliśmy do willi, po drodze German kupił nam po sałatce i soku malinowym. Ciekawe skąd wiedział, że lubię akurat te sałatki.
-German, zasami mnie zaskakujesz, nie znałam Cię od tej strony. Ciekawe, czego jeszcze o Tobie nie wiem...
Droga do domu minęła nam na miłej rozmowie, oczywiście ja byłam sucha, ale on wyglądał uroczo, kiedy był przemoczony.  Myślałam, że milej być nie może, ale myliłam się...


Ahhhh <3 Dzisiaj miałam wyjątkową wenę, to chyba cud. Nie myślałam, że jestem w stanie aż tyle napisać w jeden dzień, chyba naprawdę się w to wkręciłam ! Dziękuję Angie C., której komentarze i pochwały motywują mnie do pisania. <3
PS. Podczas pisania tego rozdziału, śpiewałam ( czy raczej darłam się na całe gardło, całe szczęście, że byłam sama w domu xD ) "Ven y canta". Zauważyliście, że w jednym z odcinków Pablo śpiewa właśnie tą piosenkę ? Przepiękny ma głos, no ale... German ma też wspaniaaaały <3 Szkoda, że takie piękne historie miłosne nie dzieją się naprawdę. :(
Dziękuję wam, że macie chęć czytać moje wypociny ;*.

wtorek, 18 czerwca 2013

♥ Rozdział 4 ♥




Zamknelam oczy, chcialam, zeby ta chwila trwala wiecznie. Nasze usta spotkaly sie w pocalunku.
-German, ja... Ja nie moge, przepraszam. - wydusilam z siebie, kiedy juz zdolalam sie uwolnic z jego uscisku.
-Dlaczego ? Czy cos zrobilem nie tak ? - smutek w jego oczach byl widoczny golym okiem.
-Nie, nie o to chodzi, po prostu...
-Angie, o co chodzi ? - zlapal mnie za rece.
"Dziewczyno, powiedz mu, nie dus tego w sobie !"
-Ja... German, bo Ty cos do mnie czujesz, prawda ? - nie moglam na niego spojrzec, nie potrafilam.
Spojrzal na mnie, jego oczy daly mi odpowiedz. Westchnelam, nie moglam mu powiedziec prawdy, znienawidzilby mnie.
-Jestes moim pracodawca a ja... Nic do Ciebie nie czuje... - kolejne klamstwo z moich ust, az dziwne, ze to przychodzi mi tak latwo.
German gwaltownie wstal i wyszedl trzaskajac drzwiami. Przestraszylam sie.
-Angie, co Ty wyrabiasz ! - wrzasnelam do siebie.
Polozylam sie na lozku i zaczelam plakac. Uslyszalam pukanie do drzwi. Otarlam lzy i wstalam zeby otworzyc.
-Violu, wejdz. - usmiechnelam sie, jej obecnosc sprawia, ze czuje sie lepiej.
-Angie, slyszalam jak placzesz, cos sie stalo ? Czy to przez tate ? - troska byla widoczna w jej oczach.
-Nie nie, to nie o to chodzi.
-A wiec o co ? - Viola zlapala mnie za dlonie, czulam cieplo.
-Pogubilam sie, to wszystko.
Przytulila mnie mocno, znowu zaczelam plakac. Nie wiem ile to trwalo, ale bylam juz strasznie zmeczona. Poprosilam Violette zeby wyszla, bylam juz spiaca. Pocalowala mnie w policzek i wyszla, a ja usiadlam na kanapie i zgasilam lampke. Pokoj okryl sie ciemnoscia. Siedzialam tak chyba godzine, zanim polozylam sie na lozku i okrylam sie kocem. Prawie przysypialam, kiedy uslyszalam kroki i ktos szepnal przez drzwi.
-Jesli nic do mnie nie czujesz to zrozumiem... - w glosie Germana tkwil smutek.
Jeszcze chwile tak stal, pewnie myslal ze spie, a potem odszedl do gabinetu. Zanim zasnelam postanowam, ze jutro porozmawiam z Germanem...

W tym rozdziale chyba za duzo dialogow, ale chcialam zeby oddalo to emocje, ktore sie tocza miedzy Angie i Germanem. W tym rozdziale Angie odrzuca zaloty Germana, jak myslicie, co powie kiedy w nastepnym rozdziale poprosi go o rozmowe ?
P.S. Co myslicie o dzisiejszym odcinku Violetty ? Chodzi mi o ten moment na cmentarzu przy grobie Mariji. Ciekawe co powie Angie, az mnie ciekawi. Nie moge sie doczekac odcinka kiedy Angie powie Germanowi prawde. Boooziuuu, tez macie tak, ze was ciagnie do Angie i chcialybyscie ja przytulic i byc jej przyjaciolka ? Ja tak mam. -.-"
PS. Od dzisiaj do każdego rozdziału będę dołączać zdjęcie Clari, może się zdażyć że wstawię z Pablem ( szczerze to nawet słodki jest xD )