Kiedy konar zaczął zgniatać przednią część auta, przeraziłam się niesamowicie. Drobinki zbitej szyby poleciały w kierunku Germana, a ja chcąc go chociaż uchronić od poranienia twarzy, zakryłam go rękoma. Ostre kawałeczki wbiły się w ramię, aż syknęłam z bólu przygryzając wargi, żeby nie krzyknąć. Kiedy hałas ucichł, German wziął delikatnie obejrzał moje poranione ręce, zauważyłam łzy w kącikach jego oczu.
-Angie, dlaczego mnie zasłoniłaś ? Może i bym wyglądał paskudnie, ale Ty nie powinnaś i tak tego robić. - szepnął z troską w głosie.
Nie potrafiłam nic z siebie wydusić, patrzyłam się tylko w bok. Kącikiem oka uchwyciłam Violettę, która biegła w naszą stronę.
-Tato ! Tam, na skraju lasu jest jakiś domek, może pójdziemy tam prosić o pomoc ? - zachwycona z odkrycia nie zauważyła ran na mojej ręce.
-Jasne, jak najszybciej trzeba się stąd wydostać, Angie jest ranna.
Mówiąc to, German wysiadł z auta, podszedł z drugiej strony i delikatnie wyciągnął mnie ze środka. Violetta stanęła jak wryta.
-Angie, nic Ci nie jest ? ! - głos jej się załamał.
-Nie, nie... Chyba nic, tak myślę. - odpowiedziałam jej słabym głosem, kręciło mi się w głowie.
-Koniec gadania, idziemy poszukać pomocy. - German powiedziawszy to, wziął mnie na ręce i zaczął nieść mnie w kierunku, gdzie na niebie widoczny był dym. Nie protestowałam, byłam jednocześnie oszołomiona i obolała, kręciło mi się ciągle w głowie.
*Przy domku*
-Halo, jest tam kto ? Proszę, potrzebna nam pomoc ! - Violetta krzyczała, jednak bezskutecznie.
German posadził mnie na powalonym pniu drzewa i poszedł na tył domu. Siedziałam sama, wsłuchiwałam się w otoczenie. Dotknęłam poranionej ręki, aż mignęło mi przed oczami tysiące gwiazdek. Kiedy przestało kręcić mi się w głowie, usłyszałam za plecami podniecone głosy Germana i Violi. Powoli odwróciłam się w ich stronę i parsknęłam śmiechem pomimo bólu. German wiózł przed sobą... Taczkę wyłożoną kocem !
-Tato, ale jak Ty chcesz ją zmusić, żeby wsiadła do środka ? Nie znasz jej, jest gorsza niż Ramallo, a musisz wiedzieć, że nadal nie chce wyjść za Olgę ! - śmiała się dziewczyna.
-Jakoś dam radę. Jeśli nie wsiądzie, będzie musiała wracać do domu pie... - głośny krzyk zagłuszył jego słowa.
Nagle zza domu wybiegł starszy mężczyzna i biegł w naszą stronę. W obu rękach trzymał siekierę, najwidoczniej był w lecie i rąbał drzewo.
-Zatrzymaj się złodzieju ! Taczka nie należy do Ciebie !
Byłam przerażona, bez gadania wsiadłam do taczki. Kiedy German zaczął biec, nie spodziewałam się, że umie biec tak szybko. Staruszek gonił nas jeszcze parę minut po czym dał sobie spokój, bo oglądając się za siebie nie zauważyłam nikogo oprócz Violi i Germana. Mężczyzna zwolnił bieg i zaczął spokojnie iść. Czując miarowy rytm jego kroków, usnęłam kuląc się w niewielkiej i niewygodnej taczce.
*Parę godzin później*
Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam sufit swojej sypialni w willi Germana. Spoglądając w prawo, ujrzałam szklankę soku i parującą jeszczę zupę, Olga musiała przed chwilą wyjść i zostawić dla mnie posiłek. Wstając, poczułam na ręce bandaż, German musiał zdążyć już zadzwonić po lekarza, który podczas mojego snu opatrzył mi ramię. Kiedy się uspokoiłam, dosłownie rzuciłam się na jedzenie, byłam okropnie głodna. Zjadłam wszystko w kilka chwil po czym wzięłam szklankę z sokiem i zeszłam na dół do salonu, po czym ułożyłam się na kanapie. Biorąc pierwszy łyk, usłyszałam za sobą cichutkie skradanie się. Poznałam Germana, nie wiem skąd, ale wiedzialam że to on. Kiedy próbował się schylić do mnie, szybko odwróciłam się w jego stronę i szepnęłam.
-Buu, nie wystraszysz mnie panie Castillo. - po czym pokazałam mu język.
-Schowaj ten język Angie, bo pożałujesz. - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Grozisz mi ? Ty... Mi ? - spojrzałam na niego z udawanym niedowierzaniem.
-Chcesz się przekonać ?
-Pewnie, ciekawe na co Cię stać. - ponownie pokazałam mu język.
German złapał mnie delikatnie za twarz po czym pocałował. Jego ciepłe usta, jakby z ostrożnością, dotykały moich warg. Nie powstrzymywałam go, chciałam tego, brakowało mi jego czułości, chociaż tego samego dnia szaleliśmy razem na plaży. Po chwili jednak on przestał i przytulił mnie delikatnie głaszcząc po głowie.
-Prześpij się Angie, dobrze Ci to zrobi. Ochroniłaś moją twarz przed pokiereszowaniem, dziękuję. - German złapał koc leżący na stoliku przy kanapie i nakrył mnie nim. Momentalnie zasnęłam w jego objęciach.
___________________________________________________________________________________
Przepraszam, że te dwa miesiące nic nie pisałam.
Ale teraz, kiedy ułożyłam swoje życie i pozbyłam się problemów, codziennie/co dwa dni będzie ukazywał się kolejny rozdział ! ♥
Tak się cieszę, że w końcu powracam do czegoć, co kocham robić. :3
Saludos sinceramente querido ♥
~`Germangie
sobota, 21 września 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 17 ♥
Ze snu wyrwał mnie cichy szept. Ktoś cichutko wymawiał moje imię, tuż przy moim uchu. Otworzyłam powoli oczy, leżałam w łóżku okryta grubym kocem. Obok mnie spał German, musiał mówić przez sen, niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie zasnął ponownie. Nie wiem, ile leżałam bez ruchu, ale po koncercie, jaki dał mi mój żołądek zdałam sobie sprawę, że od dwóch dni prawie nic nie jadłam. Powoli, żeby nie obudzić Germana wstałam z łóżka i cichutko wyszłam na korytarz. Po drodze do kuchni weszłam do swojej sypialni, żeby przebrać się w świeże ubrania. Strój, który na dzisiaj wybrałam, pasował idealnie do pogody. Czerwone koturny, lekko łososiowe jeansy i biała tunika. Jeszcze parę delikatnych ruchów tuszem do rzęs i byłam gotowa. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam w nich mojego szwagra.
-German ! Co Ty tu robisz, przecież Ty... Jeszcze przed chwilą spałeś. Obserwowałeś mnie ? - ze strachu aż usiadłam.
-Przepraszam, że Cię wystraszyłem. Obudziłem się, a Ciebie nie było w łóżku, więc wyszedłem zobaczyć, czy mi znowu nie uciekłaś. - German podszedł do mnie z promienistym uśmiechem na twarzy.
Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać. Zamiast do kuchni, zaprowadził mnie do wielkiego okna w salonie. Stojąc tam razem, German schylił się i pocałował mnie w czoło. Jedynym światłem było to, które prześwitywało przez szybę. Nie wiedząc co powiedzieć w tej sytuacji, po prostu się do niego przytuliłam, a on objął mnie mocno. Do rzeczywistości sprowadziła nas dopiero Olga i jej udawany kaszel. Odsunęłam się od Germana z zakłopotaniem na twarzy i odeszłam do kuchni. Poprosiłam gosposię o kubek gorącej kawy z mlekiem i ciepłą bułeczkę. Dzisiaj była sobota, więc nie musiałam się spieszyć. Skubiąc bułkę, wyszłam do ogrodu. Wtem wpadłam na wspaniały pomysł.
*W gabinecie Germana - dziesięć minut później*
-Zgódź się tato ! - błagała Viola.
-German, jedź z nami. Na plaży będzie wspaniale, zobaczysz. - dołączyłam do niej.
-No dobrze, idźcie się spakować i bądźcie gotowe za dwadzieścia minut. Będę na was czekał w samochodzie. - nareszcie się zgodził.
Z krzykiem radości pobiegłam z Violettą do jej pokoju, pomóc jej się spakować. Zabrałyśmy ręcznik, strój kąpielowy założyla jeszcze w domu. W momencie, kiedy pakowałam jej krem do opalania, rzuciła we mnie poduszką, tym samym wyganiając mnie z pokoju. Nie protestowałam, musiałam jeszcze sama się przygotować. Wybrałam piękne, dwuczęściowe bikini z kwiatowym wzorem. Dziesięć minut później stałyśmy już przy drzwiach, czekając na Germana.
*Na plaży*
Zaraz po wyjściu z auta, Violetta rzuciła torbę i pobiegła w stronę wody. Schyliłam się, żeby podnieść jej rzeczy, a w tym samym momencie German postanowił mnie objąć w pasie. Odwróciłam się twarzą w jego stronę i delikatnie pocałowałam. Przytulając się do siebie, nie zauważyliśmy, że doszliśmy aż po kolana do wody. Nagle z nikąd wynurzyła się Viola i zaczęła na nas chlapać. Z krzykiem rzuciłam się do ucieczki. Oboje z Germanem zaczęli mnie gonić. Uciekałam od nich do utraty sił, lecz szybko się zmęczyłam. Przystanęłam, a oboje rzucili się na mnie, przewracając mnie. German zaczął mnie łaskotać, a Viola zrezygnowana poszła popływać. Poturlałam się w stronę wody, a German za mną. Leżąc na brzegu, w mokrym piasku mając nad sobą mężczyznę, nie zastanawiając się długo, złapałam go delikatnie za twarz i pocałowałam. Oddawał mi pocałunki z uczuciem i namiętnością. Straciłam poczucie czasu, nie liczyło się to, że ktoś na nas patrzy, liczył się tylko on. Nagle z nikąd rozległy się grzmoty i przez przymknięte oczy dostrzegłam dziki błysk na niebie. W panice oderwałam się od Germana i zaczęłam krzyczeć do Violetty i pobiegłam w stronę samochodu. Po chwili trzasnęły drzwi, wszyscy byli cali i zdrowi. Jadąc przez polną drogę, błyskawica trafiła w drzewo, tym samym łamiąc je. Kazałam Germanowi wcisnąć hamulce, ale i tak by nie zdążył. Drzewo runęło na samochód...
Z góry przepraszam, że nie pisałam tyle dni, ale naprawdę mam tyle na głowie. Po wyjeździe mamy na wakacje, wszystkie jej obowiązki spadły na mnie. Płacenie rachunków, porządki, gotowanie, zakupy. A do tego mam ostatnio też wiele problemów, głownie z autoagresją.
Dziękuję też, za aż 3 nominacje, nigdy bym nie pomyślała, że zasłużę na takie coś.
-German ! Co Ty tu robisz, przecież Ty... Jeszcze przed chwilą spałeś. Obserwowałeś mnie ? - ze strachu aż usiadłam.
-Przepraszam, że Cię wystraszyłem. Obudziłem się, a Ciebie nie było w łóżku, więc wyszedłem zobaczyć, czy mi znowu nie uciekłaś. - German podszedł do mnie z promienistym uśmiechem na twarzy.
Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać. Zamiast do kuchni, zaprowadził mnie do wielkiego okna w salonie. Stojąc tam razem, German schylił się i pocałował mnie w czoło. Jedynym światłem było to, które prześwitywało przez szybę. Nie wiedząc co powiedzieć w tej sytuacji, po prostu się do niego przytuliłam, a on objął mnie mocno. Do rzeczywistości sprowadziła nas dopiero Olga i jej udawany kaszel. Odsunęłam się od Germana z zakłopotaniem na twarzy i odeszłam do kuchni. Poprosiłam gosposię o kubek gorącej kawy z mlekiem i ciepłą bułeczkę. Dzisiaj była sobota, więc nie musiałam się spieszyć. Skubiąc bułkę, wyszłam do ogrodu. Wtem wpadłam na wspaniały pomysł.
*W gabinecie Germana - dziesięć minut później*
-Zgódź się tato ! - błagała Viola.
-German, jedź z nami. Na plaży będzie wspaniale, zobaczysz. - dołączyłam do niej.
-No dobrze, idźcie się spakować i bądźcie gotowe za dwadzieścia minut. Będę na was czekał w samochodzie. - nareszcie się zgodził.
Z krzykiem radości pobiegłam z Violettą do jej pokoju, pomóc jej się spakować. Zabrałyśmy ręcznik, strój kąpielowy założyla jeszcze w domu. W momencie, kiedy pakowałam jej krem do opalania, rzuciła we mnie poduszką, tym samym wyganiając mnie z pokoju. Nie protestowałam, musiałam jeszcze sama się przygotować. Wybrałam piękne, dwuczęściowe bikini z kwiatowym wzorem. Dziesięć minut później stałyśmy już przy drzwiach, czekając na Germana.
*Na plaży*
Zaraz po wyjściu z auta, Violetta rzuciła torbę i pobiegła w stronę wody. Schyliłam się, żeby podnieść jej rzeczy, a w tym samym momencie German postanowił mnie objąć w pasie. Odwróciłam się twarzą w jego stronę i delikatnie pocałowałam. Przytulając się do siebie, nie zauważyliśmy, że doszliśmy aż po kolana do wody. Nagle z nikąd wynurzyła się Viola i zaczęła na nas chlapać. Z krzykiem rzuciłam się do ucieczki. Oboje z Germanem zaczęli mnie gonić. Uciekałam od nich do utraty sił, lecz szybko się zmęczyłam. Przystanęłam, a oboje rzucili się na mnie, przewracając mnie. German zaczął mnie łaskotać, a Viola zrezygnowana poszła popływać. Poturlałam się w stronę wody, a German za mną. Leżąc na brzegu, w mokrym piasku mając nad sobą mężczyznę, nie zastanawiając się długo, złapałam go delikatnie za twarz i pocałowałam. Oddawał mi pocałunki z uczuciem i namiętnością. Straciłam poczucie czasu, nie liczyło się to, że ktoś na nas patrzy, liczył się tylko on. Nagle z nikąd rozległy się grzmoty i przez przymknięte oczy dostrzegłam dziki błysk na niebie. W panice oderwałam się od Germana i zaczęłam krzyczeć do Violetty i pobiegłam w stronę samochodu. Po chwili trzasnęły drzwi, wszyscy byli cali i zdrowi. Jadąc przez polną drogę, błyskawica trafiła w drzewo, tym samym łamiąc je. Kazałam Germanowi wcisnąć hamulce, ale i tak by nie zdążył. Drzewo runęło na samochód...
Z góry przepraszam, że nie pisałam tyle dni, ale naprawdę mam tyle na głowie. Po wyjeździe mamy na wakacje, wszystkie jej obowiązki spadły na mnie. Płacenie rachunków, porządki, gotowanie, zakupy. A do tego mam ostatnio też wiele problemów, głownie z autoagresją.
Dziękuję też, za aż 3 nominacje, nigdy bym nie pomyślała, że zasłużę na takie coś.
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 16 ♥
"Puedes ser nada para el mundo pero para alquien puedes ser el mundo entero"
Nie potrafiłam, musiałam znowu skłamać.
-Tak naprawdę jestem jej fanką, a to zdjęcie jest zrobione po jednym z jej koncertów charytatywnych. Przepraszam, że Cię okłamałam. Jutro mam lot do Los Angeles, przyszłam się tylko pożegnać. - wspięłam się na palce i pocałowałam w policzek.
Po policzkach zaczęły cieknąć mi łzy, nie mogłam się powstrzymać. Wbiegłam do domu, rzuciłam się na kanapę i zaczęłam płakać. Po chwili obok mnie usiadł German. Odgarnął mi włosy z twarzy i mocno przytulił.
-Nie powinnaś kłamać, ale nigdy w życiu nie pozwolę Ci odejść. Angie, czuję coś do Ciebie i to nie jest tak jak z Jade. To jest prawdziwe. - mówił German troskliwie.
-Przepraszam... Przepraszam Cię German, że się rozkleiłam, ale to jest dla mnie trudny okres. - otarłam łzy i poprawiłam bluzę.
-Idź się połóż do swojej sypialni, jutro pojedziemy razem po Twoje rzeczy. - German uścisnął mnie ostatni raz i poszedł do siebie, zostawiając mnie samą.
Siedziałam w ciemnościach na kanapie. Zastanawiałam się, dlaczego stchórzyłam, dlaczego nie potrafiłam mu się przyznać. Z lęku, że znowu gdzieś wyjedzie zabierając Violettę ze sobą czy dlatego, że coś do niego czuję ? Nie chciałam się nad sobą użalać, wytarłam rękawem łzy i poszłam do sypialni. Rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszkę wdychając różany zapach. Prawie natychmiast zasnęłam.
Jechałam z Mariją w kierunku auli, w której miała dzisiaj śpiewać na rzecz szpitala dziecięcego. Śmiałyśmy się, żartowałyśmy.
-Angie, powinnaś zaśpiewać ze mną ! Tekst znasz, układ taneczny też. Garderobiana napewno znajdzie Ci jakiś strój. - Marija puściła mi oko.
-Oj nie, nie. Napewno mnie do tego nie zmusisz, nie ma mowy ! - udawałam obrażoną.
Moja siostra zaczęła się śmiać, nie zauważyła nadjeżdżającego z naprzeciwka auta. Zaczęłam krzyczeć, niestety było za późno. Usłyszałam huk i odgłos pękającej szyby. Parę chwil później było już po wszystkim, leżałyśmy w jakimś rowie. Przez wybitą szybę wyczołgałam się na zewnątrz i natychmiast zadzwoniłam na pogotowie. Nagle zakręciło mi się w głowie i zemdlałam. Odzyskałam przytomność dopiero w karetce, kiedy lekarze opatrywali mi ramię, w które wbiły się odłamki szkła.
-Co z moją siostrą ? Co z Mariją ? - zapytałam, lecz wszyscy milczeli, ukrywali coś.
Wyrwałam się w momencie, kiedy chcieli podłączyć mnie do kroplówki. Zapomniałam o założeniu butów, na boso pobiegłam w kierunku auta, policja zdążyła już wyjąć je z rowu. Obok leżał czarny worek. Zwoliłam tempo, podeszłam do pierwszego lepszego policjanta.
-Gdzie jest Marija, moja siostra ? - załamał mi się głos.
-Przykro mi... Rodriguez, zaprowadź panią. - na jego polecenie podszedł do mnie wysoki mężczyzna.
Skinął ręką w kierunku czarnego worka, podeszłam do niego i czułam, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa, poruszałam się jak w amoku. Policjant schylił się i rozpiął worek. Na widok ciała Mariji poczułam, że świat stanął w miejscu...
-Nie ! - obudziłam się z krzykiem.
Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła Olga ze szczotką do kurzu w ręku a za nią stał German.
-Angie, co się stało ? - zapytała kobieta, mogłabym się roześmiać na jej widok gdyby nie ten sen.
-Olgo, zostaw to mnie, ja się nią zajmę. - German wszedł do pokoju i usiadł na łóżku obok mnie.
Patrzyłam się w ścianę, męskie ramiona zamknęły mnie w uścisku a ja momentalnie się rozpłakałam.
-No już Angie, spokojnie kochanie. Spokojnie... - szeptał mi do ucha.
Powoli się robiłam senna. Mężczyzna na chwilę mnie opuścił, podszedł do szafy i wyjął koc. Poprosił mnie, żebym usiadła mu na kolanach. Spełniłam jego prośbę a on okrył mnie kocem i przytulił. Bujał mnie jak małe dziecko, a ja wtuliłam się w niego. Byłam wyczerpana płaczem, oczy już mi się zaczęły same zamykać a German nie przestawał. Pod wpływem uspokajającego szeptu Germana po prostu zasnęłam.
Podoba się wam nasz "troskliwy" German ? ♥
wtorek, 2 lipca 2013
Rozdział 15 ♥
Odwróciłam się i przez okno zobaczyłam Pablo. Zamknęłam oczy i wysiadłam z samochodu, mimo tego, że German chciał mnie powstrzymać. Stałam przez Pablem i czekałam, aż zacznie na mnie krzyczeć.
-Angie, co Ty robisz ? Nie tak dawno cierpiałaś przez niego, a teraz pozwalasz, żeby Cię całował ? - wykrzyczał mi prosto w twarz.
-Uspokój się Pablo i nie krzycz na mnie. Między mną a Germanem do niczego nie doszło. - odpowiedziałam tracąc panowanie nad sobą.
-Ale mogło dojść. Przecież on jest z Jade.
-Nie jest. Pablo, przestań się w końcu wtrącać w moje życie i puść mnie. - chciałam odejść, ale on trzymał mnie za ramię.
Pablo westchnął i puścił mnie, po czym poszedł w stronę swojego mieszkania. Zamiast wrócić do Germana, poszłam do mojego ulubionego miejsca niedaleko studia. W środku labityntu z żywopłotu była mała huśtawka, często z Mariją tu przychodziłśmy, jak miałyśmy po dziesięć lat. Usiadłam na niej i zaczęłam się bujać. Przez głowę przelatywało mi mnóstwo myśli. Już sama nie wiedziałam, co mam robić. Wrócić do Germana czy pogodzić się z Pablo. Tak źle i tak niedobrze. W takich chwilach potrzebowałam obecności kogoś bliskiego. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Violetty.
-Halo, Angie ? - odebrała.
-Violu, możemy się spotkać w parku przy labiryncie ? - zapytałam łamiącym się głosem.
-A coś się stało ? - troska biła z jej głosu.
-Powiem Ci jak przyjdziesz, proszę Cię. - poprosiłam i rozłączyłam się po czym wstałam i skierowałam się do wyjścia.
Zaledwie po piętnastu minutach przybiegła do mnie zadyszana Violetta. Bez słowa pociągnęłam ją w głąb labiryntu.
-Myślę, że mogę Ci coś powiedzieć ? Ale niech to zostanie między nami. - odezwałam się po chwili milczenia.
-Jasne, mów o co chodzi, martwię się o Ciebie Angie. - Violetta złapała mnie za dłonie.
-Gdybyś miała jakąś tajemnicę, która zjada Cię od środka, nie miałabyś czasem ochoty powiedzieć w końcu całej prawdy ? - zapytałam.
-Tak, to prawda. Ukrywanie przed tatą, że uczę się w studiu jest dla mnie trudne, ale gdybym mu powiedziała, zabroniłby mi tam chodzić. Dlatego boję się, nie mam odwagi mu powiedzieć, chociaż bardzo bym chciała. - zamyśliła się. - A dlaczego pytasz ?
-Nie, nie ważne. Uciekaj już do domu, bo tato będzie na Ciebie zły. - ucałowałam ją i pogoniłam.
Przemyślałam całą sytuację i byłam pewna, co mam zrobić. Skierowałam się do domu Castillo.
*Godzinę później*
-Olgo, nie wiesz gdzie jest pan German ? - zapytałam krzątającej się w kuchni kobiety.
-Powinien być w gabinecie razem z Ramallo. Nigdy nie doczekam się ślubu, a młodsza się nie staję ! - krzyknęła Olga wystarczająco głośno, żeby mężczyźni to usłyszeli.
Najwidoczniej tak się stało, z gabinetu wyszedł German, żeby zobaczyć dlaczego kobieta tak krzyczy. Od razu podeszłam do niego, złapałam za rękę i pociągnęłam do ogrodu.
-German, musimy porozmawiać. Pamiętasz jak znalazłeś moje zdjęcie razem z Mariją ? - zapytałam nie mogąc na niego spojrzeć.
-Tak, ale co w tym dziwnego ? - German stanął obok mnie.
-No bo ja nie powiedziałam Ci prawdy, okłamałam Cię. Tak naprawdę jestem...
Dzisiaj troszkę krótki, bo tak się rozpędziłam, że musiałam przerwać w jakimś dramatycznym miejscu xD. Nie spodziewałam się, że tyle osób będzie czytało tego bloga, dziękuję wam :*
Polecam wam blogi, które codziennie odwiedzam i są warte uwagi.
http://angie-my-diary.blogspot.com
http://angie-my-story.blogspot.com
http://angie-moja-wersja.blogspot.com
http://historia-violetty-i-nie-tylko.blogspot.com
http://germangie-love.blogspot.com
-Angie, co Ty robisz ? Nie tak dawno cierpiałaś przez niego, a teraz pozwalasz, żeby Cię całował ? - wykrzyczał mi prosto w twarz.
-Uspokój się Pablo i nie krzycz na mnie. Między mną a Germanem do niczego nie doszło. - odpowiedziałam tracąc panowanie nad sobą.
-Ale mogło dojść. Przecież on jest z Jade.
-Nie jest. Pablo, przestań się w końcu wtrącać w moje życie i puść mnie. - chciałam odejść, ale on trzymał mnie za ramię.
Pablo westchnął i puścił mnie, po czym poszedł w stronę swojego mieszkania. Zamiast wrócić do Germana, poszłam do mojego ulubionego miejsca niedaleko studia. W środku labityntu z żywopłotu była mała huśtawka, często z Mariją tu przychodziłśmy, jak miałyśmy po dziesięć lat. Usiadłam na niej i zaczęłam się bujać. Przez głowę przelatywało mi mnóstwo myśli. Już sama nie wiedziałam, co mam robić. Wrócić do Germana czy pogodzić się z Pablo. Tak źle i tak niedobrze. W takich chwilach potrzebowałam obecności kogoś bliskiego. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Violetty.
-Halo, Angie ? - odebrała.
-Violu, możemy się spotkać w parku przy labiryncie ? - zapytałam łamiącym się głosem.
-A coś się stało ? - troska biła z jej głosu.
-Powiem Ci jak przyjdziesz, proszę Cię. - poprosiłam i rozłączyłam się po czym wstałam i skierowałam się do wyjścia.
Zaledwie po piętnastu minutach przybiegła do mnie zadyszana Violetta. Bez słowa pociągnęłam ją w głąb labiryntu.
-Myślę, że mogę Ci coś powiedzieć ? Ale niech to zostanie między nami. - odezwałam się po chwili milczenia.
-Jasne, mów o co chodzi, martwię się o Ciebie Angie. - Violetta złapała mnie za dłonie.
-Gdybyś miała jakąś tajemnicę, która zjada Cię od środka, nie miałabyś czasem ochoty powiedzieć w końcu całej prawdy ? - zapytałam.
-Tak, to prawda. Ukrywanie przed tatą, że uczę się w studiu jest dla mnie trudne, ale gdybym mu powiedziała, zabroniłby mi tam chodzić. Dlatego boję się, nie mam odwagi mu powiedzieć, chociaż bardzo bym chciała. - zamyśliła się. - A dlaczego pytasz ?
-Nie, nie ważne. Uciekaj już do domu, bo tato będzie na Ciebie zły. - ucałowałam ją i pogoniłam.
Przemyślałam całą sytuację i byłam pewna, co mam zrobić. Skierowałam się do domu Castillo.
*Godzinę później*
-Olgo, nie wiesz gdzie jest pan German ? - zapytałam krzątającej się w kuchni kobiety.
-Powinien być w gabinecie razem z Ramallo. Nigdy nie doczekam się ślubu, a młodsza się nie staję ! - krzyknęła Olga wystarczająco głośno, żeby mężczyźni to usłyszeli.
Najwidoczniej tak się stało, z gabinetu wyszedł German, żeby zobaczyć dlaczego kobieta tak krzyczy. Od razu podeszłam do niego, złapałam za rękę i pociągnęłam do ogrodu.
-German, musimy porozmawiać. Pamiętasz jak znalazłeś moje zdjęcie razem z Mariją ? - zapytałam nie mogąc na niego spojrzeć.
-Tak, ale co w tym dziwnego ? - German stanął obok mnie.
-No bo ja nie powiedziałam Ci prawdy, okłamałam Cię. Tak naprawdę jestem...
Dzisiaj troszkę krótki, bo tak się rozpędziłam, że musiałam przerwać w jakimś dramatycznym miejscu xD. Nie spodziewałam się, że tyle osób będzie czytało tego bloga, dziękuję wam :*
Polecam wam blogi, które codziennie odwiedzam i są warte uwagi.
http://angie-my-diary.blogspot.com
http://angie-my-story.blogspot.com
http://angie-moja-wersja.blogspot.com
http://historia-violetty-i-nie-tylko.blogspot.com
http://germangie-love.blogspot.com
poniedziałek, 1 lipca 2013
♥ Rozdział 14. ♥
ROZDZIAŁ 14.
Obudził mnie dzwonek telefonu, który zawsze przed spaniem kładę pod poduszką. Na ekranie wyświetlił się numer Pabla.
-Pablo ? Dlaczego dzwonisz ? - odebrałam zaspana.
-Angie, spójrz na godzinę. - w jego głosie wyczułam rozbawienie.
Zerknęłam na zegarek i zamarłam, lekcje zaczynały się za dziesięć minut. Z szybkością światła zerwałam się z łóżka. Przez chwilę szarpałam się z zamkiem walizki ale w końcu się otworzyła. Wzięłam zieloną tunikę i białe legginsy, a z pudełka na buty wyjęłam białe koturny. W biegu złapałam jeszcze swoją torebkę i wybiegłam z mieszkania Pabla, zamykając je na klucz, który leżał na szafce. Biegnąc rozczesywałam swoje splątane loki. Do studia dotarłam razem z dzwonkiem na lekcje. Przed salą do śpiewu zatrzymał mnie Antonio.
-Angie, przyjdź do gabinetu zaraz po zajęciach. - oznajmił i podszedł do grupki uczniów, żeby wygonić ich na lekcje.
Przez chwilę jeszcze stałam w miejscu, zastanawiałam się nad słowami Antonio. O co mu chodziło ? Do rzeczywistości sprowadziła mnie Camilla, lekko popychając mnie do klasy.
-No dobrze, na początek zaśpiewajmy... - zaczęłam lekcje jak codzień.
*Po lekcjach*
Bez pukania weszłam do gabinetu, Pablo i Antonio już tam byli, brakowało tylko Gregoria i Vanessy.
-Antonio, o co tu w tym wszystkim chodzi ? - spojrzałam na Pabla.
-Nie ma co przedłużać. Mamy szczęście, że mogę to pierw omówić z wami. Otóż po przeanalizowaniu wszystkich skarg na Gregoria jestem zmuszony go pozbawić funkcji dyrektora.
Nagle za drzwiami usłyszałam huk, jakby ktoś rzucił czymś o ziemię. Podbiegłam szybko i otworzyłam je, a na podłodze leżał Gregorio, musiał podsłuchać naszą rozmowę a potem zemdlał. Dopiero po pięciu minutach zaczął dochodzić do siebie.
-Antonio, nie-nie-nie możesz mnie tak wyrzucić, Antonio. - Gregorio zaczął się jąkać.
-Przykro mi, ale nie mam wyboru. Jeszcze dzisiaj spakuj swoje rzeczy. - oznajmił i odszedł.
*W domu Pablo*
-Nie możliwe, Antonio chce cię ponownie zatrudnić na stanowisku dyrektora ? - aż otworzyłam oczy ze zdumienia.
-Dokładnie. Chyba brakowało mu mojego charyzmatycznego uśmiechu. - zaśmiał się.
Na te słowa wybuchłam śmiechem. Razem z Pablem zaczęliśmy ganiać się po całym mieszkaniu, aż w końcu wybiegliśmy na dwór. Padał deszcz, ale nie przeszkadzało nam to. Dzięki temu poczułam się lepiej po tym, co zrobił German. W ciągu pół godziny zdążyłam przemoknąć do suchej nitki. Dopiero kiedy przystanęłam, żeby zaczerpnąć tchu poczułam, że cała się trzęsę z zimna. Nagle poczułam, że ktoś narzuca na mnie marynarkę. Po zapachu perfum poczułam, że za mną stoi German. Odwróciłam się do niego i spojrzałam prosto w oczy. Niby przez przypadek, ale musiałam przyznać się sama przed sobą, że brakowało mi go.
-Angie, musimy porozmawiać. Chodź do samochodu, bo się przeziębisz. - German otulił mnie ramieniem i poprowadził w stronę czarnego auta.
Usiadłam na siedzeniu pasażera cała przemoczona, bałam się, że zamoczę wszystko dookoła.
-Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać ? - zapytałam, kiedy uruchomił silnik i ruszył.
Nie odpowiedział, był skupiony na jeździe.
-German, słyszysz mnie ? German ! - zaczęłam panikować, że mnie porwał.
Zatrzymaliśmy się w okolicy miejsca, gdzie prawie pobił się z Pablo.
-Angie, przepraszam Cię za Jade. Mattias powiedział mi wszzystko. Chciała tylko rozbić to, co jest między nami ze złości, że zerwałem z nią zaręczyny. Wybacz mi, proszę Cię. Nie udawaj, że między nami nic już nie ma. - German pogładził mnie ręką po policzku.
Jego twarz była coraz bliżej, chciał mnie pocałować. Zamykałam już oczy, kiedy usłyszałam pukanie w okno...
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale miałam tyle na głowie, że kompletnie zapomniałam o blogu. Jeszcze raz was bardzo przepraszam. Mam nadzieję, ze się spodoba. : )
Pozdrawiam,
Germangie x3
piątek, 28 czerwca 2013
♥ Rozdział 13 ♥
-Walizki ? Co się dzieje Angie ? - zapytał troskliwym tonem.
-Znasz tą jadowitą żmiję Jade ? - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Na nieszczęście znam, a co zrobiła, że zwiewasz od Germana z walizkami ? - Pablo objął mnie ramieniem i razem weszliśmy do Resto na zaplecze, gdzie mieściła się sala do ćwiczeń.
To tutaj przebywali uczniowie, kiedy mieli dosyć Gregoria razem z jego humorkami. Pod naszym okiem zdawali się rozkwitać, byli pełni szczęścia. Usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam nucić "Ven y canta".
-Ven y canta, dame tu mano... - rozpoczęłam refren.
-Cura tus heridas, busca hoy tu melodia... - po chwili dołączył się do mnie Pablo.
Śpiewając razem z nim, zapomniałam po co w ogóle tu przyszłam. Dopiero kiedy skończyliśmy, posmutniałam natychmiastowo. Za dobrze mnie znał, od razu zauważył, że coś mnie dręczy. Podszedł bliżej i otulił ramieniem.
-Mów kochana, co się dzieje.
-Nie powiedziałam, że coś jest nie tak. - powiedziałam od niechcenia.
-Oj Angie, za dobrze Cię znam, mów, albo będziesz za karę pomagała mi zmywać dzisiaj naczynia w kuchni. - chcąc mnie rozbawić, Pablo zagroził mi palcem.
-To przez Germana. Mówił, że coś do mnie czuje, a dzisiaj okazało się, że jego zaręczyny z Jade są nadal aktualne. Wyobrażasz sobie, jak się wtedy poczułam ? - wzruszyłam ramionami.
-Zapewne tak jak ja teraz... - mruknął pod nosem.
-Słucham ? - niedosłyszałam, chciałam żeby powtórzył.
-Nie, nic. Masz gdzie przenocować parę dni, dopóki nie znajdziesz sobie mieszkania ? - wstał, nalał wody do szklanki i mi podał.
-Właśnie dlatego chciałam z Tobą porozmawiać. Nie mogłabym się na kilka nocy u Ciebie zatrzymać ? - zapytałam z nadzieją w oczach.
-Jasne, dla Ciebie zawsze. Chodź, zaprowadzę Cię, żebyś mogłą się pozbyć tych walizek. - mężczyzna podniósł jedną z toreb.
Droga do jego mieszkania minęła nam w ciszy, nikt nie chciał się odezwać albo nie wiedział co powiedzieć. Nie chciałam być z nim skłócona, postanowiłam go przeprosić.
-Pablo... Słuchaj, przepraszam Cię za to jaka ostatnio byłam wobec Ciebie. - zaczęłam.
-To nie Twoja wina, to przez te wszystkie kłamstwa w których się topisz. Masz tylko dwa wyjścia, albo wyznasz Germanowi i Violi prawdę jednocześnie ich tracąc, albo nadal będziesz kombinowała cierpiąc coraz bardziej. Nie mogę patrzeć, jak jesteś taka smutna, serce mi pęka. - odpowiedział mi patrząc prosto w oczy.
Rzuciłam torebkę na ziemię i przytuliłam, tego mi było teraz najbardziej potrzeba. Obecności kogoś, kto będzie przy mnie i wysłucha. Kogoś takiego jak Pablo. Jutro jest sobota, czyli zebranie nauczycieli. Przysięgłam sobie, że się rozliczę z tą calą Vanessą co robi maślane oczka do Pabla.
-To tutaj. - z myśli wyrwał mnie jego głos.
*W domu Pabla*
-Jejku, ten pokój jest cudowny, dziękuję. - pocałowałam przyjaciela w policzek.
Zachwycałam się każdym calem, białą pościelą, łososiowymi ścianami, zasłonami, dosłownie wszystkim. Czułam się jak w jakimś 5-cio gwiazdkowym hotelu. Do tego Studio było parę kroków stąd. W podzięce uciekłam do kuchni i ugotowałam obiad, mój specjał, makaron z duszonymi warzywami w sosie. Musiało mu posmakować, poprosił nawet o dokładkę. Po zjedzonym posiłku zmyłam naczynia i wyszłam do niewielkiego, ale za to przepięknego ogródka. W samym rogu stała duża huśtawka, Pablo już tam był. Widząc, że się zbliżam, usiadł na brzegu, tym samym zrobił mi miejsce, żebym mogła się rozłożyć, kładąc przy tym głowę na jego kolanach co też zrobiłam. Bujaliśmy się w milczeniu pół dnia, dopóki nie zrobiło się ciemno i zimno. Na kolację zrobiłam jajecznicę ze szczypiorkiem, po czym poszłam wziąć szybką kąpiel. Na widok łazienki aż pisnęłam z zachwytu. Każdy cal wyglądał, jakby ktoś włożył w niego całe serce i czas. Lekko turkusowe kafelki kontrastowały z limonkowym dywanem. Napełniłam ogromną wannę ciepłą wodą, wlałam swój ulubiony płyn o zapachu owoców leśnych i zanurzyłam się w wodzie po brodę. Mogłabym siedzieć tak godzinami, ale niestety, Pablo też chciał skorzystać z łazienki. Szybko spuściłam wodę, założyłam szlafrok, zawinęłam mokre włosy w ręcznik i wyszłam. Przechodząc obok Pabla, pocałowałam go delikatnie w policzek i poszłam do siebie. Dopiero po jakiejś godzinie usłyszałam jak przechodził koło drzwi do mojego pokoju. Po chwili usłyszałam pukanie. Wstałam, otworzyłam i zaprosiłam go do środka.
-Jak się czujesz Angie ? - zapytał głaszcząc wierzchem dłoni mój policzek.
-Już lepiej, dziękuję. Przepraszam, ale jestem wykończona dzisiejszym dniem. - złapałam za jego rękę i schowałam w swoich dłoniach.
-Wyganiasz mnie ? - posmutniał.
-Nie, nigdy ! Pomyślałam tylko, że jutro trzeba rano wstać, więc pora spać. - spróbowałam się uśmiechnąć, jednak nie wyszło mi to za dobrze.
-No dobrze, dobranoc kochana. - pocałował mnie jeszcze w usta i skierował się do drzwi.
-Kochana ? - zapytałam.
-No a nie ? - Pablo odwrócił się do mnie posyłając uśmiech, który sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Dobranoc ! - wzięłam jedną z poduszek i zamachnęłam się na niego.
Nie trafiłam, poduszka minęła jego głowę o parę centymetrów. Jednak moja groźba poskutkowała, uciekał jak mały chłopiec. Zachichotałam pod nosem i wskoczyłam pod kołdrę.
-Dobranoc siostrzyczko... - wyszeptałam cichutko i po chwili zasnęłam.
Jak się podoba wam rozdział ? Pomęczę was troszeczkę, żeby nie za szybko Angie związała się z Germanem ♥
PS. Jutro nie będzie rozdziału, jadę na całodniowe zakupy z mamą, 5-go lipca leci samolotem do Polski, więc będę musiała jej pomóc, a co za tym idzie, będę zbyt zmęczona zeby cokolwiek napisać ♥
czwartek, 27 czerwca 2013
♥ Rozdział 12. ♥
-Przespałaś śniadanie, więc poprosiłem Olgę żeby coś Ci specjalnie przygotowała. - powiedział.
Jak obiecał tak zrobił, po chwili zajadałam się pysznymi bułeczkami z dżemem, które popijałam kawą.
-Sam zrobiłeś kawę ? - zapytałam sięgając po kolejną.
-Aż tak czuć ? Przepraszam, do tej pory nie potrafię obsłużyć tego potwora. - German zabrał pusty talerz i sięgnął po deser.
Kolorowa galaretka, przesadził. Po długich namowach wzięłam łyżeczkę i ze smakiem zjadłam całą w krótkim czasie. Po skończonym posiłku wstałam z zamiarem przebrania się w nowe ubrania, jednak nie mogłam tego zrobić przy Germanie. Zaczęłam go żartobliwie wyganiać z pokoju, był uparty jak zwykle. Dopiero kiedy rzuciłam w niego kurtką, wycofał się.
-Ale kurtkę zabieram. - powiedział i wyszedł.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zanurkowałam w szafie. Znalazłam przepiękną łososiową sukienkę, pamiętam, że dostałam ją od Mariji pół roku przed wypadkiem. Przed oczami zaczęły przelatywać wspomnienia, Marija podczas piętnastych urodzin, dzień ślubu z Germanem... Czasem miałam ochotę powiedzieć prawdę ale nie potrafiłam. Bałam się, że German znowu ją wywiezie, że już nigdy więcej jej nie zobaczę.
-Angie, ogarnij się. - powiedziałam do siebie stając przed lustrem.
Nie chciałam się dłużej nad sobą użalać, ubrałam się w sukienkę, założyłam buty na koturnie pasujące kolorystycznie, w uszy wpięłam długie kolczyki z piórkami. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i z uśmiechem na twarzy zbiegłam po schodach. Będąc na ostatnim schodku, zauważyłam walizki. German gdzieś wyjeżdżał ? Za plecami usłyszałam kroki, odwróciłam się.
-Co Ty tu robisz ? ! - zapytałam widząc uśmiechającą się Jade.
-Och, German Ci nie powiedział ? Wprowadzam się ! - zaskrzeczała ze złośliwym uśmieszkiem.
-Jak to, dlaczego niby Ty masz tu mieszkać ? - czułam jak miękną mi nogi.
Nie zdążyła mi odpowiedzieć, z gabinetu wyszedł German. Widząc mnie z Jade otworzył szeroko oczy, chyba myślał że się nie dowiem. Miałam łzy w oczach, jak on mógł to zrobić ?
-Nie nawidzę Cię, nie chcę Cię widzieć ! - wykrzyczałam i pobiegłam do sypialni spakować wszystkie swoje rzeczy.
Nie składałam nawet ubrań, wrzucałam wszystko byle jak do walizek. Łzy płynęły cieniutkim strumykiem rozmazując makijaż, który zajął mi tyle czasu. Nie mogłam uwierzyć, zgodziłam się z nim być, a on sprowadza tą jędzę do domu ? Nie chciałam, nie mogłam mieszkać z kimś takim pod jednym dachem. Zapięłam ostatnią walizkę, spojrzałam jeszcze przez okno i wyszłam zamykając głośno drzwi, chciałam żeby mnie usłyszał. Kiedy zeszłam do holu, toreb Jade już nie było, German musiał być w gabinecie. Nie myliłam się, mijając kuchnię wyszedł z niego razem z Ramallo. Na widok walizek w moich rękach stanął jak wryty. Otwierał już usta, żeby coś powiedzieć, uprzedziłam go.
-Nic nie mów, jutro przyślę Ci wymówienie. Pozdrów ode mnie Violettę. - powiedziałam wręczając mu klucze do domu.
Otwierałam już drzwi, kiedy mnie złapał za ramię. Spojrzałam mu w oczy, staliśmy tak chwilę po czym się wyrwałam i trzasnęłam drzwiami. Zaraz po moim wyjściu zaczął do mnie wydzwaniać, za każdym razem odrzucałam. Po dwudziestym razie odebrałam.
-Nie chcę z Tobą rozmawiać German. - powiedziałam.
-Ale Angie, daj sobie wytłumaczyć. - zaczął mnie błagać.
-Wytłumaczyć co ? Prawie się pobiłeś z Pablo stając w mojej obronie a następnego dnia pozwalasz tej... Tej wariatce mieszkać w swoim domu ? Nie rozumiem Cię. Nie dzwoń do mnie więcej. - łamiącym głosem wyrzuciłam z siebie i wyłączyłam telefon.
Błądziłam po uliczkach pół dnia, nie wiedziałam gdzie się podziać. Nie miałam wyjścia, musiałam do niego zadzwonić. Wyjęłam z torebki telefon i wystukałam numer. Po paru sygnałach odebrał.
-Pablo, możemy porozmawiać ? Spotkajmy się w Resto za dziesięć minut. Wyjaśnię Ci wszystko jak przyjdziesz. Proszę. - zakończyłam rozmowę i skierowałam się w stronę baru.
Tak jak w serialu, trochę dramatyzmu. Musiałam, po prostu musiałam to zrobić, nie kopcie mi grobu :(. Chciałam wcisnąć Jade do tego rozdziału a to wydał mi się najlepszy pomysł. Ale nie martwcie się, Angie będzie jeszcze z Germanem, na 100% ! ♥
Przysięgam, że German będzie się starał wyjaśnić tą całą sytuację, nie przekreśliłam Germangie na zawsze <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)