"Habla si puedes"♥
W domu były zgaszone światła, wydawałoby się, że w środku nikogo nie ma. Jednak gdy German zamknął za nami drzwi, światła się zapaliły i znikąd wyskoczył Pablo a za nim Olga, Ramallo, Violetta, Antonio i wszyscy uczniowe studia, oprócz Ludmiły i Naty.-Niespodzianka ! - krzyknęli.
Byłam niesamowicie zaskoczona, przez to wszystko co się ostatnio wydarzyło zapomniałam o własnych urodzinach.
-Wszystkiego najlepszego Angie. - Pablo podszedł do mnie i przytulił wręczając niewielki podarunek.
-Och Pablo, nie musiałeś ! - zaczęłam z ciekawością rozrywać papier.
Okazało się, że w środku było pudełeczko, a w środku prześliczna, szmaragdowa branzoletka z wizerunkiem węża ! Zawsze o takiej marzyłam, niestety w żadnym sklepie nie mogłam znaleźć. Ledwo wsunęłam ją na rękę a wszyscy rzucili się na mnie, żeby mnie przytulić, wręczyć jakieś drobiazgi i złożyć życzenia. Od Violi dostałam kolczyki z maleńkimi wisienkami. Jednak najbardziej zaskoczył mnie prezent od uczniów. Maxi na chwilę wyszedł tylnymi drzwiami a kiedy wrócił, niósł coś maleńkiego. Kiedy mi wręczył, otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. W dłoniach trzymałam przepięknego, kryształowego łabędzia.
-To musiało kosztować fortunę, nie mogę tego przyjąć. - wyciągałam już ręce, kiedy Camilla mnie powstrzymała.
-Nie martw się, wszyscy się dołożyli, nawet Antonio. Widać, że Ci się podoba. To Francesca nas namówiła na niego. - uśmiechnęła się i uścisnęła mnie.
-Camilla ! To miała byś tajemnica, zamorduję Cię. - wszyscy zaczęli się śmiać.
Nasz śmiech przerwała Olga, która oznajmiła że jedzenie już czeka. Każdy rzucił się do stołu, żeby wziąć coś dla siebie zanim czegoś zabraknie. Jedynie German stał z boku i wszystkiemu się przyglądał, całkiem o nim zapomniałam, było mi głupio. Przeprosiłam wszystkich i podeszłam do niego.
-German, co się dzieje ? Nie dołączysz do nas ? - złapałam go za dłonie.
-Nie jestem głodny. - wydawał się nieobecny, nawet nie spojrzał na mnie kiedy podeszłam.
-Więc o co chodzi ? Mnie nie oszukasz, za dobrze Cię znam. - myślałam, że mały żart go rozbawi, lecz on stał się bardziej przygnębiony.
-Kupiłem dla Ciebie prezent, ale przy tym co już dostałaś, wydaje mi się, że nie byłabyś zadowolona. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do gabinetu.
Podszedł do biórka i wyjął z jednej z szufladek niewielkie pudełeczko. Kiedy je otworzyłam, moim oczom ukazał się srebrny pierścionek z różnokolorowymi diamencikami. Nie spodziewałam się, że jest w stanie wydać na mnie fortunę.
-Och German ! To musiało kosztować Cię tysiące. - w euforii rzuciłam się na niego i pocałowałam w usta.
Był zaskoczony, jednak po chwili złapał mnie i przysunął do siebie. Po chwili odsunęłam się od niego zawstydzona swoim zachowaniem, przecież na dole czekał na mnie Pablo. Przeprosiłam go i wyszłam unikając jego wzroku. Dołączylam do gości z myślą, że German dołączy do nas, ale nie pojawił się do wieczora, kiedy wszyscy już się rozeszli. Nawet na kolację nie zszedł. Po zjedzonym posiłku poszłam do ogrodu i usiadłam na huśtawce. Spoglądałam w gwiazdy, próbowałam myśleć o tym, co powinnam zrobić. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy podeszła do mnie Violetta.
-Wszystko w porządku ? Na kolacji byłaś taka nieobecna a potem wyszłaś bez słowa, coś jest nie tak ? Smutno mi się robi kiedy cierpisz. I nie oszukuj mnie, na tyle Cię znam, że wiem kiedy jesteś wesoła a kiedy nie. - stanęła przede mną i złapała za huśtawkę.
-Ufam Ci, dlatego wyjawię prawdę. Kocham Pabla ale w moim życiu pojawił się ktoś, kto narobił bałaganu w mojej głowie. Nikogo z nich nie chcę ranić. Violu, co ja mam robić ? - łzy zaczęły mi spływać po policzkach, nie miałam siły nawet ich zetrzeć.
-Angie, chodzi o tatę, prawda ? - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-Nie, nie. Skąd niby...
-Widzę, jak na Ciebie patrzy ! - Viola złapała mnie za ręce i próbowała mnie zepchnąć.
-Ej, przestań bo spadnę ! Violu ! - nagle straciłam oparcie i spadłam, uderzając ramieniem o ziemię, na chwilę tracąc czucie w dłoni.
-Angie ! Nic Ci nie jest ? Idę po tatę, nie ruszaj się, leż spokojnie. - pobiegła do domu a ja miałam mroczki przed oczami.
Nie wiem ile tak leżałam, wydawało mi się, że minęły godziny odkąd Violetta mnie zostawiła. Probowałam wstać, kiedy męska dłoń mnie powstrzymała. Ból rozchodził się po całym ciele, dlatego zamknęłam powieki i nie widziałam, kto to był.
-Angie, skarbie. Nie ruszaj się, wezmę Cię zaniosę do pokoju i zadzwonię po lekarza. - po głosie poznałam Germana, był przerażony.
Wziął mnie na ramiona, delikatnie, jakby się bał, że mi zrobi krzywdę. Dziwne, że zawsze czułam się bezpiecznie w jego obecności. Wszedł do mojego pokoju, położył na łóżku i od razu sięgnął po komórkę wstukując numer szpitala. Był spanikowany. Po niecałych 20 minutach przyjechał lekarz i ocenił stan mojego ramienia. Okazało się, że to było niegroźne stłuczenie, jednak dla pewności powinnam odpoczywać. Kiedy wyszedł, nie wytrzymałam. Zasnęłam.
Przepraszam za beznajdziejny rozdział, ale wyjątkowo nie miałam weny. Starałam się. Wybaczcie, że to zrobiłam Angie, ale nie martwcie się, nie zrobię krzywdy Clari <3 Trochę dramatyzmu musi być. Najlepszą mam wenę w nocy, ale byłam tak zmęczona, że w połowie pisania zasnęłam ;(
Genialny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńAż się uśmiechnęłam czytając.
Masz talent. Z niecierpliwością czekam na next i oczywiście zapraszam do mnie:
angie-my-diary.blogspot.com
Ja Twoj blog pilnuje 24/7 w oczekiwaniu na rozdzial. Angie jest taka slicznaaa *_*
Usuń